Trudny dialog z Watykanem?

Andrzej Macura

publikacja 03.07.2008 12:15

W sprawie lefebrystów od dłuższego już czasu można usłyszeć tyle różnych informacji, że trudno czasem powiedzieć, jak się sprawy rzeczywiście mają. Styl informowania o stanowiskach, postępach w dialogu i ewentualnych zmianach przypomina raczej opowieść o pałacowej intrydze niż relację z dialogu.

Bardzo się ucieszyłem, kiedy kilka dni temu rzecznik prasowy Watykanu, ks. Federico Lombardi, jasno przedstawił, jakie żądania Stolica Apostolska przedstawiła Bractwu Kapłańskiemu św. Piusa X: podporządkować się papieżowi, zaniechać działań godzących w jedność Kościoła oraz uznać Sobór Watykański II i przeprowadzoną po nim reformę liturgii Kościoła. Wydawało mi się, iż zważywszy na to, za kogo uważają się lefebryści, nie są to żądania wygórowane. Chodzi przecież o jedność Kościoła katolickiego. Okazało się, że to jednak zbyt wiele. Bractwo Piusa X, licząc na kolejne ustępstwa ze strony Stolicy Apostolskiej, nie zamierza ustępować ani o centymetr. Tego w sumie można się było spodziewać. Martwi tylko styl, w jakim to zrobiono. Rzecznik prasowy Bractwa św. Piusa X zaprzeczył, jakoby w liście Stolicy Apostolskiej była mowa o Soborze Watykańskim II i posoborowej liturgii. Ktoś więc mija się tu z prawdą. Dalej, wyraża niezadowolenie, że zmusza się bractwo do pośpiechu i że cała sprawa „wbrew zwyczajom” przedostała się do prasy. Wydaje mi się, że skoro dialog toczy się już od dłuższego czasu prawie miesiąc jaki zostawiono na ostateczną decyzje to nie jest mało. Nie widzę też nic zdrożnego w tym, że jakieś informacje o sprawie przedostały się do prasy. Środowiska tradycjonalistyczne dość często powołują się na „dobrze poinformowane źródła” zapowiadając takie czy inne zmiany. Oba te zarzuty zdają się świadczyć, że lefebryści liczyli na jakieś zakulisowe działania, do których z braku czasu i wobec ujawnienia sprawy nie doszło. Nijak chyba nie przystaje to do szczerego i otwartego poszukiwania prawdziwego dobra Kościoła. Za to jako żywo przypominają dworskie intrygi. W czasach, gdy o ważnych sprawach Kościoła radzą biskupi na synodach (najbliższy jesienią) takie działania budzą zwyczajną niechęć. Najsmutniej jednak brzmi informacja, że Bractwo domaga się dialogu doktrynalnego z Watykanem. Pomijając już fakt, iż świadczy to o nieakceptowaniu przez lefebrystów nauczania Kościoła, rodzi się pytanie, jak ów dialog miałby być prowadzony? Czy – jak w przypadku rozmów ekumenicznych – powinny zostać powołane międzynarodowe komisje teologiczne? W tym nie widziałbym nic zdrożnego. Obawiam się jednak, że bractwo liczyło na kolejne zakulisowe rozmowy z wąską grupą sprzyjających im teologów, w których „reszta świata” nie będzie brała w najmniejszym stopniu udziału, a ich wynik musiałaby po prostu przyjąć do wiadomości. Pomijając już fakt, że takie działania to próba zdezawuowania nauczania dwóch ostatnich papieży – Pawła VI i Jana Pawła II - wydaje mi się, że takie stawianie sprawy to próba realizacji czarnego scenariusza przeciwników XIX wiecznego dogmatu o nieomylności papieża: wystarczy przekonać papieża, a reszta się nie liczy. Sobór Watykański II dopełnił tamten XIX wieczny dogmat przypomnieniem prawdy o nieomylności całego Kościoła. I to z Kościołem, nie z „Watykanem” trzeba dyskutować o sprawach doktrynalnych.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..