Zapomniał kolega Jacek o dziennikarskim kanonie? Jeśli już koniecznie chciał napisać o kolędzie pozytywnie, to przynajmniej w jednym akapicie należało ponarzekać na pośpiech, brak dialogu i zmęczenie.
Miał być prowokujący tytuł, okraszony utrzymanym w podobnym stylu cytatem. Cóż, „taki, co w głowie uradzi, do skutku nie doprowadzi”. (Ponieważ mało kto pamięta śpiewane w naszych kościołach nieszpory napomknę, że jest to fragment Psalmu 112, w tłumaczeniu Franciszka Karpińskiego.) Więc uradziłem w swojej głowie plan i zapaliłem się do tematu. Zanim jednak wziąłem się za pisanie postanowiłem zobaczyć, czym uraczył czytelników mój redakcyjny kolega. Spojrzałem na wiadome okno i zamarłem. Wyprzedził mnie. Tytuł i zajawka nie pozwalały na najmniejszą wątpliwość. Napisał o kolędzie. Ponieważ przegląd depesz agencyjnych nie podsunął mi żadnego nowego pomysłu, wróciłem do kolędowego AC/DC. Czytam i oczom nie wierzę. Zapomniał kolega Jacek o dziennikarskim kanonie? Jeśli już koniecznie chciał napisać o kolędzie pozytywnie, to przynajmniej w jednym akapicie należało ponarzekać na pośpiech, brak dialogu i zmęczenie. A tu i ministrant z wypasioną komórą wypada dość sympatycznie, i zbiórka do skarbonki na „małe co nieco” mu nie przeszkadza. Nawet ksiądz wyrozumiały, po piętrach skacze, by zadość prośbie parafianina uczynić. Sympatyczne to, ale nie nośne medialnie. Licznika wizyt nie nakręci. Od pewnego czasu mam wrażenie, że są dwie kolędy. Ta realna. Oczekiwana w większości rodzin. Stół po dawnemu białym obrusem nakryty, krzyż i świece ustawione. Jak do Mszy św. Boć nie o pogaduchy chodzi. Modlitwa i błogosławieństwo są najważniejsze. „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was” (Łk 10,5-6). W czasach niepokoju modlitwa i błogosławieństwo kapłana ma wnieść pod dach domu pokój Boży. Trzeba widzieć te łzy w oczach, gdy kapłan prosi, by Bóg pobłogosławił dom i sprawił, by trwały w nim zdrowie, czystość, radość, cierpliwość, pokój, wierność w zachowywaniu Jego przykazań, aby z tego miejsca płynęło do Niego nieustanne dziękczynienie. Choćby jednego słowa potem nie zamienił, westchnienie ulgi da się usłyszeć. „Dał Pan Bóg swoje błogosławieństwo.” Co nie znaczy, że rozmowa nie jest ważna. Bo i jest o czym, choć niektórzy burzyć się będą, że o doksologiach i traktacie o Trójcy Świętej ludzie nie chcą dyskutować. Tylko czy o to chodzi? Kolęda to przecież nie wędrujący uniwersytet. Czasem uścisk dłoni kogoś, kto dawno u spowiedzi nie był, więcej znaczy niż godziny dyskusji i gromkie napomnienia. A jeśli już na coś ponarzekać, to na brak dzieci i młodych. Niezawiniony zresztą, bo trudno oczekiwać, że do szkoły nie pojadą. Więc kolejne narzędzie z ręki wypada. Jest też druga kolęda – medialna. Z księdzem sukienką krzywe nogi okrywającym i laptopem zamoczonym wodą święconą. Odbyta w pośpiechu, niedbale, z zawsze rozczarowaną jedną stroną – tą odwiedzaną. Pewnie bywa i tak. Tylko czy tak jest zawsze i wszędzie? Za sto lat będzie miał problem badający zjawisko historyk. Zostanie mu tylko to, co zapisane. Żeby więc dla potomnych jakiś ślad tej pierwszej kolędy pozostał niniejszym donoszę, że w dniu dzisiejszym Jabłońscy z dumą patrzyli, jak ich najmniejsza latorośl wspina się na kolana proboszcza i modlitwę do Anioła Stróża recytuje. Potem była gorąca herbata. A i sąsiedzi się zeszli na zakończenie, bo pół godziny w domu to im za krótko było.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.