W cieniu konfliktów w Republice Środkowoafrykańskiej i Sudanie Południowym pozostaje niekończący się dramat Demokratycznej Republiki Konga. Tymczasem ponad pół miliona ludzi zostało zmuszonych do ucieczki na skutek akcji kolejnego ugrupowania zbrojnego, Bakata Katanga, które działa na południu kraju.
Rebelianci w ciągu ostatnich miesięcy puścili z dymem 66 miejscowości, łącznie ze szkołami, ośrodkami zdrowia czy kościołami. Miała to być kara za poparcie przez ludność oddziałów rządowych w czasie listopadowych starć. Bakata Katanga wydaje się wspierać secesję regionu Katangi, bogatego w zasoby naturalne, jednak miejscowa prasa sugeruje, że za ugrupowaniem może kryć się konkurencja dla prezydenta Kabili, szykująca uderzenie, gdy ten za dwa lata będzie musiał odejść z zajmowanego stanowiska.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.