Można mieć usta wypchane górnolotnymi frazesami o ludzkich prawach, a jednocześnie bezwzględnie się im przeciwstawiać.
W ostatnich dniach znów głośno stało się o sumieniu. Sprawa ma swój początek w listopadzie, kiedy członkowie Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN w swoim stanowisku wyrazili przekonanie, że w odniesieniu do pracowników służby zdrowia „klauzula sumienia nie może być używana jako instrument narzucania innym, a w szczególności pacjentowi, żywionych przez przedstawiciela zawodu medycznego przekonań moralnych". Parę dni temu głos zabrał Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych. Zapowiedział wydanie dokumentu broniącego prawa pracowników służby zdrowia do powoływania się na klauzulę sumienia. Jego członek, ks. prof. Piotr Morciniec stwierdził bez ogródek, że z lektury dokumentu PAN można odnieść wrażenie, iż możliwość sprzeciwu ze względu na rozstrzygnięcie sumienia jest pewnym nadaniem społecznym albo prawnym. „Tymczasem wynika z ludzkiej godności – sumienie jest podstawowym wyposażeniem osoby ludzkiej". Podobną opinię wyraził wczoraj w wywiadzie dla KAI prawnik, prof. Andrzej Zoll. „Wolność sumienia jest prawem podstawowym, wynikającym bezpośrednio z godności człowieka”.
To ważne głosy. Nadają dyskusji nad klauzulą sumienia właściwą perspektywę. Pielęgniarka, lekarz, farmaceuta to nie bezduszne maszyny, które mają tylko wykonać zaplanowaną w zaciszach gabinetów decydentów pracę. Powtórzę: możliwość kierowania się sumieniem nie jest żadną łaską. To podstawowe prawo człowieka. I jako takie zawsze powinno być traktowane.
Oczywiście problem pojawia się, gdy prawa jednych kolidują z prawami drugich. Wydaje mi się jednak absurdem, by państwo zmuszało pracowników służby zdrowia do tego, by rezygnowali ze swojego prawa na rzecz pacjentów. Nieuchronnie prowadzi to do sytuacji, w której ludzie myślący inaczej nie maja dostępu do części zawodów medycznych. A potem, po takiej selekcji można gadać, że „wszyscy lekarze” mają taka czy inna opinię…
Jeszcze wyraźniej widać to w przypadku farmaceutów. Właściciel sklepu spożywczego nie jest zmuszany do sprzedawania takiego czy innego towaru. Chce mieć jakiś gatunek sera? Ma. Nie chce? Nie ma. Podobnie z napojami, pieczywem i kiełbasą. To właściciel decyduje co ma w sklepie. Jak się komu nie podoba, może pójść do konkurencji. A odmowa sprzedaży środków wczesnoporonnych w prywatnej aptece ma być traktowana jak przestępstwo?
Totalitarne zapędy tych, którzy dorwali się do jakiejś władzy widać zrzeszą w wielu dziedzinach naszego życia. Ot, choćby w kwestii wtrącania się państwa w sprawy dotyczące rodziny. Łatwość z jaką z byle powodu odbiera się rodzicom dzieci budzi grozę. Wystarczy kaprys starej panny, która uważa że dom ma być zawsze posprzątany jak domek dla lalek i już za bałagan dzieci trafiają pod kuratelę państwa. Albo sprawa sześciolatków w szkołach. Rodzice w konkretnym przypadku swoich dzieci widzą jak jest. Ale państwowi urzędnicy wiedza swoje. Nie inaczej jest też w kwestii relacji między państwem a samorządami. Tym ostatnim najpierw zabiera się pieniądze, by zwrócić je w formie różnych subwencji. Czy taki system służy czemu innemu niż uzależnianiu lokalnych społeczności od łaski sprawujących władzę?
Można mieć usta wypchane górnolotnymi frazesami o ludzkich prawach, wolności, potrzebie inicjatywy, podmiotowości i samorządności, a jednocześnie bezwzględnie się im przeciwstawiać. Bo trzeba najpierw choćby odrobiny szacunku. Dla każdego bez wyjątku człowieka.
Zobacz też:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.