Reklama

Czy i co się (wy)prostuje?

Stoję za papieżem. Z nim patrzę na opustoszały o świcie Plac św. Piotra. Oto jednak pojawiają się dwie sylwetki: kobieta i mężczyzna przytulający się do siebie. Widzę, jak papież podnosi rękę i błogosławi zakochanym - nieświadomym otrzymanej łaski.

Reklama

Ten obraz pozostał mi w pamięci z dzieciństwa. W taki sposób pierwszy raz usłyszałam od mojej mamy o dobrym papieżu Janie. Przeczytała gdzieś, że tak właśnie pobłogosławił on kiedyś przechodzącej parze z okna swego papieskiego apartamentu. Wyobrażałam sobie, że razem z papieżem przeżywam tę scenę. Później przyszły myśli o Bogu, który przecież spogląda na każdego z nas – nie zawsze się ujawniając! Jeszcze później zaczęło się zdarzać i mnie „pobłogosławić” komuś w duchu lub po prostu pomodlić się – za drzemiącego współpasażera w pociągu, za zmęczoną ekspedientkę, za ulicznego biedaka czy za penitenta stojącego przede mną w kolejce do spowiedzi.

Czy i co się (wy)prostuje?   Fot. Reprodukcja za: „Przyjaciel Boga i ludzi. Wspomnienie o Janie XXIII”, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Wydawnictwo SOLI DEO, Warszawa 2000. Ostatnia audiencja kard. Stefana Wyszyńskiego u Jana XXIII, Watykan, 20 maja 1963 r. Nie tylko dlatego Jan XXIII stał mi się bliski. Są też inne, osobiste więzi. Dlatego jeszcze przed beatyfikacją, gdy jego grób był w podziemiach watykańskiej bazyliki, kiedy tylko miałam okazję, zatrzymywałam się tam choć na chwilę. Także gdy został beatyfikowany, a sarkofag został przeniesiony do bazyliki i można było wpatrywać się w jego twarz. Wierny sekretarz Jana XXIII, dziś niemal 100-letni kardynał Loris Capovilla, pisał: „Kiedy (…) „kontempluję to oblicze majestatyczne i pełne pokoju, naznaczone cierpieniem (…), coś prostuje się we mnie. Przygnębienie – jeśli w ogóle jest – ustępuje, lęki cichną. Powraca odwaga. Rozkwita nadzieja. (…) I rodzi się we mnie pragnienie, by stać się apostołem Chrystusa nie chwiejnym czy powątpiewającym, lecz zdecydowanym i mocnym; pragnienie, by naśladować świętego Papieża”.

Z wielką radością przyjęłam wiadomość o wspólnej kanonizacji obu papieży. Jan Paweł II – bliższy ze względu na czas i miejsce; widziałam go, chociaż z daleka, kilka razy. Ale i „mój Jan XXIII”! Zatem – radość podwójna. Zatem – trzeba poznać go lepiej, uchwycić jego „styl świętości”, sprawdzić, w czym jeszcze można go naśladować.

Ileż odkryć! Przede wszystkim wielka przyjaźń kard. Roncallego, a później papieża Jana z Prymasem Tysiąclecia! Przyjaźń, która wynikała zapewne z wielkiej fascynacji Jana XXIII Polską i Polakami: naszą historią i bohaterami narodowymi (również tymi literackimi – jak Michał Wołodyjowski, bo przyszły Papież czytał w młodości Sienkiewicza!). Przede wszystkim jednak ukochał naszą Czarną Madonnę. Przed Jej obliczem sprawował na Jasnej Górze Eucharystię jako młody kapłan i patrząc na Jej wizerunek umierał…

Przedziwna klamra kapłańskiego i papieskiego życia.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
9°C Środa
noc
9°C Środa
rano
7°C Środa
dzień
4°C Środa
wieczór
wiecej »

Reklama