Prezydent Syrii Baszar el-Asad złożył w poniedziałek w Sądzie Konstytucyjnym swą oficjalną kandydaturę na urząd szefa państwa - poinformował przewodniczący parlamentu. Wybory prezydenckie odbędą się 3 czerwca; Asad ubiega się o trzecią z rzędu kadencję.
"Ja, dr Baszar Hafiz el-Asad, pragnę złożyć własną nominację na stanowisko prezydenta republiki, w nadziei, że parlament ją zatwierdzi" - głosi list przesłany przez Asada, który z wykształcenia jest lekarzem, do Sądu Konstytucyjnego. Kandydaci na urząd prezydenta muszą otrzymać poparcie 35 deputowanych do parlamentu.
Jak zaznacza agencja Reutera, Asad składając swą kandydaturę odrzuca apele przeciwników o ustąpienie ze stanowiska. Jest odejście miałoby być częścią politycznego rozwiązania konfliktu w Syrii, który trwa od trzech lat i pochłonął 150 tys. ofiar.
W teorii są to pierwsze wybory prezydenckie w Syrii od ponad pół wieku. Zgodnie z konstytucją przyjętą w referendum w 2012 roku głową państwa jest prezydent o kadencji 7-letniej. Jest on wybierany w wyborach powszechnych; może sprawować ten urząd maksymalnie przez dwie kadencje.
Wcześniej w Syrii organizowano referenda prezydenckie, w których jedynym kandydatem był Baszar el-Asad, a wcześniej jego ojciec, Hafiz. Baszar el-Asad objął władzę w lipcu 2000 r., uzyskując w referendum prezydenckim 97,29 proc. głosów, a w 2007 r. - 97,62 proc. głosów.
17 marca syryjski parlament uchwalił nową ustawę wyborczą. Po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci dopuszcza ona udział kilku kandydatów w wyborach. Dotąd prócz Asada zgłosiło się sześciu pretendentów. Jednak, jak zauważa Reuters, nie oczekuje się, by ktokolwiek z rywali mógł zagrozić władzy rodziny Asadów, rządzącej Syrią od czterech dekad.
Warunki, jakie ustawa wyborcza stawia kandydatom, zamykają praktycznie drogę przedstawicielom opozycji. Pretendenci do stanowiska prezydenta muszą bowiem przez dziesięć lat poprzedzających głosowanie mieszkać na terenie Syrii i nie wolno im mieć drugiego obywatelstwa. Tymczasem ogromna większość przywódców opozycji to uchodźcy przebywający za granicą.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.