Setki kobiet przeszły w środę ulicami stolicy Nigerii, Abudży, protestując przeciw bezsilności rządu w podjęciu działań na rzecz uwolnienia 230 dziewcząt, uprowadzonych przez islamistyczną sektę Boko Haram.
Zdaniem protestujących rząd powinien, jeśli to konieczne podjąć negocjacje z porywaczami. Do porwania uczennic szkoły w Chibok, w stanie Borno doszło dwa tygodnie temu.
Do dziś Boko Haram nie odpowiedziała na oskarżenia o porwanie.
Marsz protestu, nazwany "marszem miliona kobiet" został zorganizowany przez Kobiecą Organizację na Rzecz Pokoju i Sprawiedliwości.
Jedna z organizatorek Hadiza Bala Usma, przestrzegała, że ospałość władz w przeciwdziałaniu podobnym wydarzeniom jakie miało miejsce w Chibok, może doprowadzić do tego, że rodzice przestaną posyłać dzieci do szkoły.
"Jak długo możemy czekać, aż rząd nam pomoże? Nie potrafimy tego znosić dłużej" - lamentowały matki porwanych dziewcząt.
Dziewczęta, w wieku ok. 16 lat, zostały porwane nocą. Podobnych czynów Boko Haram dopuszczała się już w maju 2013 r.
W niebo wzbiły się słupy popiołu, które osiągnęły wysokość nawet 14 kilometrów,
Do zdarzenia doszło w niedzielę w świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi.
Sześć osób zginęło. W kierunku ukraińskiej stolicy zostały wystrzelone m.in. rakiety balistyczne.
Postęp perinatologii sprawił, że lekarze diagnozują i leczą dzieci w łonie matki.
Najnowszy raport UNICEF opublikowany z okazji Światowego Dnia Dziecka.
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".