Ponad 3 tys. Chińczyków zostało ewakuowanych z Wietnamu w rezultacie fali antychińskich rozruchów, jakie wybuchły z powodu chińskich wierceń naftowych w spornym rejonie Morza Południowochińskiego.
Rozruchy wybuchły po umieszczeniu przez Chiny platformy wiertniczej wartości 1 mld dolarów w rejonie Wysp Paracelskich, w części Morza Południowochińskiego uważanej przez Hanoi za swoją.
Doszło do starć wietnamskich demonstrantów z chińskimi robotnikami zatrudnionymi w chińskich firmach działających w Wietnamie. Gniew demonstrantów zwrócił się też przeciwko samym chińskim firmom i zakładom przemysłowym zbudowanym przez Chińczyków. Doszło do rozbijania szyb w oknach, bram a nawet murów zabudowań oraz licznych podpaleń.
Rozruchy wybuchły w ub. wtorek na południu Wietnamu, w przemysłowych rejonach niedaleko miasta Ho Chi Minh (byłego Sajgonu).
Według Xinhua, powołującej się na chińskie ministerstwo spraw zagranicznych, zginęło 2 obywateli Chin a ponad 100 zostało rannych, w tym wielu ciężko. Chiny mają wysłać w niedzielę 5 statków do portów wietnamskich w celu ewakuacji dalszych swoich obywateli.
W sobotę chińskie MSZ zaleciło obywatelom Chin aby powstrzymali się od podróży do Wietnamu a tym, którzy znajdują się w tym kraju aby nie opuszczali swoich pomieszczeń.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.