Poparcie dla chrześcijan okazali też m.in. muzułmanie z Bagdadu.
Iraccy chrześcijanie są wdzięczni papieżowi Franciszkowi, że się za nimi tak mocno ujął, otwarcie mówiąc na "Anioł Pański" o dokonujących się na oczach świata prześladowaniach. „Nigdy wcześniej nie byliśmy wyrzucani ze swych domów, tak jakbyśmy nie mieli w tym kraju żadnych praw” – powiedział chaldejski biskup pomocniczy Bagdadu Saad Syroub.
„Apel papieża był bardzo potrzebny, ponieważ chrześcijanie są obecnie naprawdę prześladowani. Są wyrzucani ze swych domów i z ziemi, na której żyją od pokoleń, tylko dlatego, że są chrześcijanami. To ogromna tragedia współczesnego świata, w którym wciąż są ludzie cierpiący za wiarę. Choć uszli z życiem, znajdują się w bardzo trudnym położeniu, zostali bowiem doszczętnie okradzeni. Nie mają nic. Czy nasza wspólnota przetrwa w tym kraju, zależy m.in. od tego, czy chrześcijanie zaczną emigrować, czy zdecydują się zostać. Niestety, rosnący fanatyzm jest poważnym zagrożeniem dla dalszego pokojowego współistnienia” – powiedział bp Syroub.
Poparcie dla chrześcijan okazali też m.in. muzułmanie z Bagdadu. Zebrali się oni przed chaldejskim kościołem św. Jerzego. Rozmawiali z wychodzącymi z niedzielnej Mszy wyznawcami Chrystusa, zapewniając ich o swej solidarności. Wielu z przybyłych muzułmanów trzymało w rękach kartki z napisem: „Także ja jestem irackim chrześcijaninem”.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.