Większość z nich ostatni raz farby i pędzle w ręku trzymała... w podstawówce - nawet kilkadziesiąt lat temu! Ale pod okiem Barbary i Krzysztofa Cudo stworzyli swoje pierwsze, najprawdziwsze ikony.
- Taki pomysł chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Moim marzeniem było poznać tajniki powstawania ikon - bo nie były dla mnie tylko zwyczajnym obrazem, dziełem artystycznym. Chciałam poznać tę duchową stronę powstawania ikony - mówi Katarzyna Kacorzyk, inicjatorka kursu malowania (czy też jak się przyjmuje w tłumaczeniu z rosyjskiego - pisania ikon) w Szkole Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku-Białej. Jako przewodników po świecie powstawania ikony zaprosiła Barbarę i Krzysztofa Cudo, nauczycieli z Karmelitańskiej Szkoły Ikon w Wadowicach. Razem z Kasią, na kurs zgłosiło się 13 osób.
Dzięki życzliwości ks. Marcina Aleksego mogli się spotykać w ośrodku rekolekcyjnym parafii św. Pawła Apostoła na bielskim Osiedlu Polskich Skrzydeł.
W osobach swoich nauczycieli trafili na znakomitych pedagogów, ale przede wszystkim świadków Jezusa. Barbara i Krzysztof zachęcali ich, by na kurs przyszli po spowiedzi, w stanie łaski uświęcającej, żeby nie chowali urazów i braku przebaczenia wobec kogokolwiek. Bo malowanie ikony to nie tylko praca artystyczna, choć i ona była bardzo istotna!
Instruktorzy wprowadzili kursantów w technologię przygotowania desek, gruntów, pozłotnictwa, tempery jajecznej, omówili sposoby werniksowania ikon. Uczyli geometrii tworzenia rysunku - anatomii ciała i budowy szat.
Bez tego ani rusz!
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kursanci pracowali na ikoną Chrystusa Pantokratora
- Wszyscy malowaliśmy ikonę Chrystusa Pantokratora, zgodnie z tradycją - temperą jajeczną chudą (żółtko z winem /piwem plus pigmenty) - wyjaśnia Kasia. - Kurs łączył zajęcia malarskie, pozwalające opanować technikę wykonania ikony, z podstawami historii sztuki, symboliki oraz teologii ikony. A wszystkim zajęciom towarzyszyła modlitwa.
- Bez tego ani rusz! - uśmiecha się Iwona, jedna z uczestniczek kursu. - Ten czas był dla mnie okazją do odkrycia nowej pasji. Nie miałam szczególnych umiejętności. Świetna atmosfera i wskazówki Basi i Krzysztofa, połączone z pomocą z nieba, pomogły mi ikonę namalować. Były takie chwile, kiedy nie potrafiłam nic zrobić, nic mi się nie udawało. Wtedy potrzebna była chwila przerwy na takie prawdziwe spotkanie z Jezusem. I On otwierał to, co było zamknięte. Bo tworzenie ikony to coś jak adoracja, kontemplacja obrazu. To łaska, że mogłam ją namalować.
- Miałam taką swoją ulubioną ikonę Matki Bożej, którą zobaczyłam na wystawie w Krakowie - opowiada Karolina, inna uczestniczka. - Bardzo mi się podobała i za każdym razem, kiedy byłam w Krakowie, musiałam do niej podejść. Zaczęłam się interesować ikoną. Marzyłam o kursie. Będąc na rekolekcjach u jezuitów w Czechowicach, dowiedziałam się, że prowadzą oni kurs pisania ikon w Warszawie. Ale dla mnie to było za daleko. Kiedy więc dowiedziałam się, że w mojej wspólnocie będzie kurs, od razu się zapisałam!
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.