Potrzebujemy pomocy Ameryki - apelował w czwartek w Kongresie USA prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Prosił o pomoc finansową, sprzęt wojskowy i przyznanie Ukrainie specjalnego statusu kraju sojuszniczego USA, by pomóc krajowi stawić czoło rosyjskiej agresji.
"To jest także wojna europejska, amerykańska; to wojna dla całego wolnego świata. (...) Apeluję, by nie pozostawiać Ukrainy samej sobie" - mówił Poroszenko w przerywanym co chwila owacjami na stojąco przemówieniu, które wygłosił na wspólnej sesji obu izb Kongresu USA.
Przekonywał, że po Gruzji i Ukrainie kolejne kraje mogą być przedmiotem rosyjskiej agresji pod pretekstem obrony rosyjskojęzycznych mniejszości, które - jak wyliczał - mieszkają także w Mołdawii, Kazachstanie, krajach bałtyckich, Polsce czy Bułgarii. "Kto będzie następny?" - pytał retorycznie, podkreślając, że rosyjska agresja stanowi zagrożenie dla całego ładu światowego.
Poroszenko przypomniał, że USA zapewniały, iż opowiadają się za terytorialną integralnością Ukrainy. "Mam nadzieję, że USA dotrzymają tej obietnicy. Demokracje muszą się wspierać, inaczej będą wyeliminowane jedna po drugiej" - apelował do amerykańskich kongresmenów.
Przekonywał, że Ukraina pilnie potrzebuje zwłaszcza sprzętu wojskowego, "zarówno śmiercionośnego, jak i nieśmiercionośnego". "Zrozumcie, koce i noktowizory są ważne, ale nie da się wygrać wojny kocami" - powiedział, nawiązując do wsparcia dotychczas udzielonego Ukrainie przez USA. Tłumaczył, że sprzęt wojskowy jest Ukrainie potrzebny nie tylko, by mogła stawić czoło rosyjskiej inwazji, ale także, by utrzymać pokój.
Poroszenko zwrócił się też do Kongresu o przyznanie przez USA Ukrainie "specjalnego" statusu bezpieczeństwa - więzi na najwyższym szczeblu z NATO, jakie są możliwe dla kraju, który nie jest członkiem Sojuszu. Chodzi o status tzw. głównego sojusznika spoza NATO (Major non-NATO Ally - MNNA), który ma kilkanaście krajów, m.in. Izrael, Japonia, Korea Południowa, Argentyna, Tajlandia i Kuwejt. Jego nadanie umożliwiłoby bardziej automatyczne przyznawanie pomocy Ukrainie.
Prezydent Ukrainy wezwał też USA do nakładania dalszych gospodarczych sankcji na Rosję w związku z kryzysem ukraińskim, mimo że może się to negatywnie odbić na amerykańskiej gospodarce. "Rozumiem, że Amerykanie i amerykańscy podatnicy chcą pokoju, a nie wojny, tak jak Ukraińcy i ukraińscy podatnicy" - powiedział. Ale, jak dodał, "są takie momenty w historii", że nie można myśleć tylko w kategoriach PKB i wzrostu gospodarczego.
Zaapelował też do USA o powołanie funduszu, który wspierałby amerykańskie inwestycje na Ukrainie oraz reformy gospodarki i systemu sprawiedliwości. "Zapewniam, że ta pomoc będzie dystrybuowana efektywnie przez nieskorumpowane instytucje" - podkreślił, zobowiązując się do reform, które uwolnią jego kraj od "pochodzącego z ery sowieckiej grzechu" - korupcji.
Poroszenko przyznał, że od 10 dni trwa "tzw. rozejm" z prorosyjskimi separatystami, ale też wskazał, że już w pierwszym dniu jego obowiązywania zginęło 17 ukraińskich żołnierzy, a 67 zostało rannych.
Poroszenko zapewnił, że Ukraińcy - jak to udowodnili w ostatnich miesiącach - są gotowi do dalszej walki, "ale jesteśmy ludźmi pokoju i zaoferowaliśmy pokój Rosji i inspirowanym przez Rosję separatystom". Podkreślił, że aby uniknąć dalszej eskalacji i ofiar, jest gotowy zaoferować separatystom "więcej praw niż jakakolwiek część Ukrainy miała w historii" i że jest gotowy rozmawiać z separatystami "o wszystkim poza jednym: ukraińską niepodległością, integralnością terytorialną i suwerennością".
W ostatnich tygodniach w Waszyngtonie coraz więcej polityków z obu partii apeluje do prezydenta Baracka Obamy o zwiększenie pomocy dla Ukrainy, w tym o dostawy sprzętu śmiercionośnego, żeby armia ukraińska mogła poradzić sobie ze wspieraną przez Rosję rebelią na wschodzie kraju. Według NATO na terytorium Ukrainy, mimo ogłoszonego rozejmu, wciąż przebywa około tysiąca żołnierzy rosyjskich.
M.in. szef senackiej komisji ds. sił zbrojnych, Demokrata Carl Levin apeluje o dostarczenie Ukrainie amunicji oraz pocisków rakietowych ziemia-powietrze. Dotychczas administracja USA ograniczała swą wojskową pomoc dla Ukrainy do sprzętu nieśmiercionośnego, w tym racji żywnościowych.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.