- Wielu Rosjan widzi zło agresji na Ukrainie i modli się o nawrócenie swego kraju tak jak o to, przed prawie stu laty, prosiła Matka Boża w Fatimie. Musimy modlić się też w intencji nawrócenia samego Putina - mówi bp Jan Sobiło, biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie w rozmowie z KAI .
KAI: Tym bardziej, że Zachód nie spieszy się z pomocą militarną...
- Gdyby w konflikt włączył się militarnie Zachód to mogłaby wybuchnąć totalna wojna. Putin jest nieprzewidywalny. Z drugiej strony taka wojna nie jest w niczyim interesie. Poroszenko nadal ma nadzieję na pokojowe i dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu. Teraz chce przezimować i oczekuje na pojawienie się jakichś korzystnych okoliczności, które pozytywnie wpłyną na rozwiązanie sytuacji. Może w końcu Rosja odczuje wprowadzone przez Zachód sankcje, może oligarchowie zaczną naciskać na Putina i zmieni on swoją politykę.
KAI: Obecna sytuacja nie osłabia determinacji Ukraińców w ich drodze na Zachód?
- Są absolutnie zdeterminowani w swojej prozachodniej opcji. Każdy z Ukraińców, który choć raz był w Polsce, czy innym zachodnim kraju, nie ma wątpliwości, że jego przyszłość jest w Europie.
KAI: Kim są zwolennicy Rosji?
- Są to przede wszystkim ludzie, którzy odczuwają sentyment za Związkiem Sowieckim. W tamtych czasach spędzili swoje najlepsze lata, byli młodzi, mieli pracę, jakieś tam pieniądze, za które mogli, niewiele, ale coś kupić. Był spokój i jakiś porządek. Teraz od kilku lat są bezrobotni z powodu upadku wielu nierentownych zakładów pracy. Myślę, że ta nostalgia za czasami, gdy mieli zabezpieczony codzienny byt, jest główną siłą zwolenników opcji prorosyjskiej. Nie wiedzą oni jednak, że nawet gdyby byli pod opieką Rosji, to nie ma powrotu do komunistycznych czasów. Nie można na nowo ustanowić Związku Sowieckiego, w którym na przykład nie było oligarchów. Zdecydowana większość Ukraińców jest przekonana, że pod panowaniem Rosji może być tylko gorzej i wie, że tylko ustrój demokratyczny daje wszystkim szansę godnego rozwoju.
KAI: Konflikt dotknął też bardzo diecezję Księdza Biskupa...
- W mojej diecezji nie pracuje obecnie ok. 20 parafii położonych w obwodach ługańskim i donieckim. W regionie tym pozostało dwóch paulinów, proboszcz i wikary w Mariumpolu, który nadal broni się przed separatystami. Przypomnijmy, że dwa kilometry od miasta przebiega już linia frontu. Z reszty parafii tych obwodów księża wyjechali. Mamy jednak do czynienia z pięknym fenomenem. Nie ustała ich praca duszpasterska. Księża są w stałym kontakcie z parafianami, którzy musieli uciekać. Pomagają im jak mogą i materialnie, i duchowo.
KAI: Czy działania Kościoła wspomagają nasze placówki dyplomatyczne na tamtym terenie?
- Od lat świetnie układa się współpraca naszych księży z polskimi placówkami dyplomatycznymi. Dzięki temu otrzymaliśmy bardzo dużo pomocy. Ambasada RP w Kijowie i konsulaty pomagają nam m. in. w organizacji wypoczynku dla dzieci i ubogich rodzin. Obecnie niezwykle aktywnie działa konsulat w Charkowie.
KAI: Dzięki pomocy naszych służb dyplomatycznych udało się też uwolnić naszych dwóch porwanych księży...
- Nasi dyplomaci odegrali naprawdę wielką rolę w ich uwolnieniu. Ja włączyłem się osobiście w uwolnienie ks. Wiktora Wąsowicza. Ciekawe są refleksje i obserwacje księży z pobytu w niewoli u separatystów. Zwracają oni uwagę na fakt, jak obie strony są wciągnięte w wielką politykę i sprawiają wrażenie, że nie wiedzą do końca kto pociąga za sznurki i jaki ma w tym interes. Obie strony pragną przede wszystkim pokoju. Separatyści prosili ks. Wąsowicza aby modlił się za nich i o pokój. Są zdezorientowani i znaleźli się praktycznie w sytuacji bez wyjścia. Nie mogą się cofnąć, gdyż dla nich byłoby to równoznaczne ze śmiercią. Wielu żołnierzy po jednej i po drugiej stronie mówi też, że obecną sytuację może rozwiązać tylko sam Bóg.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.