- Wielu Rosjan widzi zło agresji na Ukrainie i modli się o nawrócenie swego kraju tak jak o to, przed prawie stu laty, prosiła Matka Boża w Fatimie. Musimy modlić się też w intencji nawrócenia samego Putina - mówi bp Jan Sobiło, biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej na Ukrainie w rozmowie z KAI .
Bez autentycznego nawrócenia Rosji będziemy mieli do czynienia z agresją z jej strony dodaje. Opowiada też m. in. o obecnej sytuacji na froncie między prorosyjskimi separatystami a wojskami ukraińskimi, szansach rozwiązania konfliktu, ekumenicznych modlitwach w intencji pokoju oraz o potrzebie zsynchronizowania pomocy humanitarnej dla Ukrainy poprzez utworzenie partnerstwa między parafiami.
KAI: Był Ksiądz Biskup niedawno na linii frontu. Jak wygląda tamtejsza sytuacja?
Bp Jan Sobiło: Nie jest wesoło. Po jednej i drugiej stronie linii frontu, wojsko, czołgi i artyleria. Z drugiej strony zwraca uwagę fatalny stan zaopatrzenia sił ukraińskich. Wielu żołnierzy służy w ubraniach kupionych przez rodzinę... i w adidasach. Pytam, w czym można im pomóc i odpowiadają, że przede wszystkim potrzebują butów. Skarżą się, że gdyby żywili się z tego, co daje na armię rząd, to mogliby kupić sobie jedno ciastko na tydzień. W sumie żyją z tego, co ludzie im ofiarują. Poza tym sytuacja jest bardzo dziwna. Są tacy, którzy jak mogą wymigują się od służby wojskowej a na front idą prawdziwi patrioci.
Jak wygląda sytuacja ludności cywilnej?
- Większość, szczególnie rodziny z dziećmi, pouciekała i udała się na tereny centralnej i zachodniej Ukrainy. Niestety ich sytuacja teraz bardzo się skomplikowała. Rodziny, które ich tam przyjęły w czerwcu, lipcu, nie mają już środków na ich utrzymanie. Zaczął się rok szkolny i akademicki, dzieci potrzebują szkolnych wypraw i nie ma kto im tego zapewnić. Mimo pomocy humanitarnej to jest ona w dużym stopniu niewystarczająca. Często nie dociera do najbardziej potrzebujących. Kolejna sprawa to pomoc finansowa z zagranicy. Niestety z braku odpowiednich umów międzypaństwowych nie można jej bezpośrednio udzielać.
Ale Kościoły starają się pomagać jak mogą...
- Oczywiście, że robimy co możemy, ale nasze środki są niewystarczające. Księża nie mają pieniędzy a potrzeby są ogromne. Na wschodzie nie mamy żadnej parafii, która sama by się utrzymała. Dlatego księża jeżdżą do Polski i innych krajów i tam zbierają pieniądze na utrzymanie. Środki, które zebrali, już się wyczerpały. Wszyscy duchowni odejmują sobie od ust aby wspomóc choćby dzieci. Wiele rodzin z braku środków do życia wraca do swoich domów w region Doniecka i Ługańska. Przypomnijmy, że są to dziesiątki tysięcy ludzi. Przypomnijmy, że Kościół katolicki na Wschodzie od ponad 20 lat żyje dzięki pomocy przede wszystkim z Polski.
Ostatnio podpisano porozumienie w sprawie utworzenia strefy buforowej... Co Ksiądz Biskup o tym sądzi?
- Daj Boże, żeby to przyniosło jakieś efekty. Boję się, żeby nie było tak jak z poprzednimi rozejmami, które pozostały na papierze. Zdaniem ukraińskich żołnierzy, którzy walczą na froncie, umacniają one tylko separatystów i wspomagającą ich wielką, bardzo dobrze uzbrojoną, armię rosyjską. Czas działa na ich niekorzyść. Czy oni mogą się im przeciwstawić, w adidasach i bez uzbrojenia? Nie mają najmniejszych szans. Jeśli obecny rozejm ma służyć tylko wzmocnieniu separatystów, to do początku zimy może tam być bardzo gorąco.
Czy są szanse na polityczne i dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu?
- Wydaje się, że prezydent Petro Poroszenko nie chce przede wszystkim tego, aby wybuchła wojna na wielką skalę. Jeśli by tak się stało, to Ukraina nie ma żadnych szans jej wygrania. Przypomnijmy, że od odzyskania niepodległości, pod rządami wszystkich dotychczasowych prezydentów, świadomie i nieświadomie, armia ukraińska była niszczona. Zresztą jej dowództwo było w rękach Moskwy. Był to spadek po rozpadzie Związku Sowieckiego. Jak na razie Poroszenko ma nadzieję, że ustępstwa, na jakie przystała Ukraina, wstrzyma dalszą agresję.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.