Południowokoreański sąd konstytucyjny w piątek nakazał rozwiązanie małej lewicowej partii politycznej, której zarzucano propółnocnokoreańskie sympatie. Przeciwnicy krytykują orzeczenie jako ograniczenie swobody wypowiedzi.
W listopadzie 2013 roku ministerstwo sprawiedliwości zwróciło się do sądu o rozwiązanie Zjednoczonej Partii Postępowej (UPP), zarzucając ugrupowaniu odwoływanie się do północnokoreańskiego reżimu i stwarzanie zagrożenia dla południowokoreańskiej liberalnej demokracji. Z wnioskiem wystąpiono dwa miesiące po aresztowaniu kluczowych członków UPP pod zarzutem udziału w propółnocnokoreańskim spisku mającym na celu wywołanie powstania i obalenie rządu Korei Południowej w razie wojny na Półwyspie Koreańskim.
Partia powstała pod koniec 2011 roku z połączenia mniejszych ugrupowań. Ma pięciu deputowanych, z których wszyscy - jak orzekł sąd - mają zostać pozbawieni mandatów.
Członkowie partii utrzymywali, że zależy im tylko na pojednaniu z Koreą Północną. Oskarżają służby wywiadowcze swojego kraju o sfabrykowanie zarzutów rebelii, aby odwrócić uwagę od pojawiających się w tym czasie głosów krytyki, że to agenci przyczynili się do zwycięstwa kandydatki rządzącej partii Park Geun Hie w wyborach prezydenckich pod koniec 2012 roku.
To pierwszy przypadek, by sąd konstytucyjny postanowił o rozwiązaniu partii politycznej od utworzenia tej instytucji pod koniec lat 80., aby zagwarantować lepszą ochronę praw publicznych, po latach dyktatury wojskowej.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.