Wielu Syryjczyków, jak Święta Rodzina, musiało przyjąć los uchodźcy – tak o zbliżających się świętach w Syrii opowiada tamtejszy nuncjusz abp Mario Zenari.
Chrześcijanie w Syrii nie muszą sobie wyobrażać ubogiej scenerii Bożego Narodzenia. Bo to tu dzieci rodzą się na chłodzie, jak Jezus w Betlejem. A wielu Syryjczyków, jak Święta Rodzina, musiało przyjąć los uchodźcy – tak o zbliżających się świętach w Syrii opowiada tamtejszy nuncjusz abp Mario Zenari. Przypomina on, że będzie to już czwarte Boże Narodzenie w wojennej scenerii. Niedawne okrucieństwa Państwa Islamskiego to tylko kolejny rozdział dramatycznej historii – podkreśla papieski dyplomata.
„Nie przestaję przypominać – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Zenari – że terroryzm Państwa Islamskiego to jedynie przysłowiowa kropla, która przepełniła czarę goryczy. Owszem kropla bestialska, okrutna, ale Syryjczycy już od niemal czterech lat doświadczają wielkich cierpień, wojny domowej, której końca nie widać. A jednak mimo to nasze wspólnoty bardzo żywo, z wielką wiarą przeżywają Boże Narodzenie. Taką wiarę trudno znaleźć w Europie. Wszyscy się przygotowują. Ja sam otrzymałem szereg zaproszeń do udziału w liturgii. Na pewno nie zabraknie radości, choć w niektórych regionach zewnętrzne aspekty świętowania zostaną ograniczone do minimum, aby nikogo nie prowokować. W licznych rodzinach będzie na te święta wiele wolnych miejsc, bo wielu chrześcijan wyemigrowało. Również w kościołach zobaczymy na pewno wiele pustych ławek”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.