Strony internetowe udostępniające quizy ciążowe to wyłudzanie danych i pieniędzy - alarmuje "Metro".
Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła "test ciążowy on-line" wyskakuje kilkadziesiąt stron. Oprócz odpowiedzi na ok. 20 pytań trzeba podać swoje dane i adres e-mail. Na koniec zwykle pojawia się sugestia, aby kupić test ciążowy w aptece albo udać się do lekarza.
Właściciele stron uprzedzają, że "wyniki testu nie mogą być traktowane jako wiarygodne źródło informacji". Tymczasem nasze dane mogą być wykorzystane przez spamerów lub hakerów.
Jeszcze bardziej niebezpieczne są testy, w których - żeby poznać wynik - trzeba wysłać czasem dość drogiego SMS-a. Tu efektem może być złapanie w pułapkę spamu lub SMS-ów premium. Np. jednorazowe wysłanie SMS-a może zrobić z nas subskrybenta, który regularnie dostaje wysokopłatne wiadomości.
Ginekolodzy podkreślają, że rozwiązywanie takich testów w internecie nie ma sensu. "Są objawy, które mogą sugerować ciążę, ale mogą też mieć inną przyczynę. Dlatego stuprocentową pewność daje dopiero badanie USG i badanie hormonów we krwi. Można też wykonać na szybko test płytkowy z apteki, jednak on obarczony jest marginesem błędu" - mówi ginekolog Marta Błaszczak.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.