O znaczeniu zbliżającej się beatyfikacji pierwszych polskich misjonarzy męczenników opowiada o. Jarosław Zachariasz, przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów, z której pochodzili o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek.
Miłosz Kluba /Foto Gość Nowenna przed beatyfikacją misjonarzy-męczenników rozpoczęła się 5 marca w krakowskiej bazylice oo. franciszkanów Czego możemy się nauczyć od misjonarzy, którzy w grudniu zostaną wyniesieni na ołtarze?
Odpowiedź na to pytanie daleko wykracza poza ramy tego wywiadu. Bo powiedzieć, że "Michał był człowiekiem głębokiej wiary, skromnym i rozmodlonym, oddanym ewangelizacji, który poprzez muzykę docierał do dzieci i młodzieży", a Zbigniew "człowiekiem silnym, odważnym, troszczącym się o chorych, o wielkim talencie organizacyjnym, który łączył z pracowitością i wielką odpowiedzialnością", to powiedzieć wiele i zarazem stanowczo za mało. Dlatego zapraszam do zapoznania się z historią ich życia i męczeństwa, dostępną w licznych publikacjach i formach przekazu, które proponujemy podczas przeżywania rozpoczętej niedawno nowenny. Ma ona służyć także odpowiedzi na postawione pytanie, czego możemy się od nich nauczyć.
Jakie znaczenie ma to, że ich beatyfikacja została ogłoszona, gdy coraz więcej jest informacji o "fali męczeństwa", której doświadczają kościoły chrześcijańskie?
Jestem przekonany, że odkrycie tego znaczenia jest jeszcze przed nami. Najważniejsze, by się z tym zadaniem zmierzyć. Z całą pewnością w Peru, gdzie pojawianie się męczenników i ich duchowa "płodność" może pomóc tamtejszej wspólnocie Kościoła zobaczyć przychodzącą z góry moc, rzeczywistość mocy Bożego Królestwa. Męczennicy są bowiem znakiem Bożego działania w Kościele.
Dla naszej zakonnej wspólnoty o sporych misyjnych ambicjach ta beatyfikacja będzie przypomnieniem, że warunkiem misyjnego posłannictwa jest gotowość do męczeństwa, że tylko wtedy, gdy ze względu na prawdę i na dobro innych jesteśmy gotowi poświęcić siebie, nasza misja staje się wiarygodna.
Znaczenia tej beatyfikacji - podobnie zresztą jak każdej innej - w kontekście "fali męczeństwa" szukałbym natomiast w rozważanym przy tej okazji słowie Bożym. To zaś poucza nas, że jako uczniowie Chrystusa jesteśmy posłani "jak owce między wilki" i że jeśli chcemy naśladować Chrystusa, to musimy liczyć się z tym, że jak On zostaniemy oskarżeni i skończymy na krzyżu. Ale to nie do wilków i nie do śmierci należy ostateczny głos. Tym Pierwszym i Ostatnim jest Chrystus - zmartwychwstały, zwycięski i żyjący. Tak bardzo realny i prawdziwy, że dzięki Bożej łasce jesteśmy w Nim zdolni do przelania własnej krwi. Zdolni - w świecie przerażającego ucisku i przemocy - żyć w wolności i pewności wiary, która pozwala nam widzieć Boga i moc Jego Królestwa.
Czytaj także:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.