Nie można selekcjonować tych, którym pomagam, na podstawie wyznania. To niemoralne. Ale nie można się w tym zapędzić.
Temat przyjęcia do Polski migrantów – choć nie nowy – niespodziewanie przebił się nie tylko do głównych mediów, ale i do debaty prezydenckiej. Znalazł się na topie nie w charakterze narzuconego nam przez UE obowiązku, ale pytania o konkretne 1500 osób. Chrześcijan z Syrii. Nie migrantów ekonomicznych, ale uchodźców którym pozostanie grozi śmiercią z rąk Państwa Islamskiego. Są pieniądze. Trzeba tylko zgody państwa…
Nie tak dawno na FB przeczytałam pytanie: "Co zrobisz, jeśli do twojej miejscowości przybędzie nagle kilkuset uchodźców z północnej Afryki?". Zirytowało mnie, przyznaję. Skąd mam wiedzieć, co zrobię? Jak mam się nad tym zastanawiać hipotetycznie, skoro nie znam ani konkretnych potrzeb, ani swoich możliwości w danym momencie? Także odwagi do podejmowania niestandardowych decyzji? Nie chcę składać pustych deklaracji, które nikomu do niczego nie są potrzebne.
Nie przypuszczałam, że pytanie stanie się aktualne już niedługo, zmieni się tylko pochodzenie uchodźców. Co mogę zrobić dzisiaj dla tych ludzi z Syrii, który grozi śmierć? Fundacja Estera nadal zbiera deklaracje pomocy, zbiera pieniądze. Ale najpierw trzeba ich sprowadzić. Co zrobię dla tych konkretnych ludzi? Teraz to pytanie ma sens.
Postawy wobec przyjmowania uchodźców i migrantów ekonomicznych są różne. W tej grupie, o której dziś jest mowa, odpada problem różnic religijnych i obaw przed islamem. Także islamistami. Ale nie tylko chrześcijanie potrzebują pomocy.
Głęboko nie zgadzam się z selekcją tych, którym pomagam, na podstawie wyznania. Tak właśnie robili jakiś czas temu muzułmanie w Pakistanie: pomoc humanitarna po powodzi tylko dla muzułmanów. To niemoralne. Niemniej nie można się w tym zapędzić. Z faktu, że w tej grupie 300 rodzin są tylko chrześcijanie nie wynika, że byłoby niesprawiedliwością ocalenie im życia. To byłaby paranoja. Chcecie sprawiedliwie – zorganizujcie kolejną akcję dla – na przykład – prześladowanych muzułmanów z Birmy, od kilku miesięcy koczujących na morzu, bo Indonezja i Malezja nie pozwalają im u siebie pozostać. Albo pomóżcie Filipinom, które właśnie zgodziły się ich przyjąć, choć przecież nie tak dawno same potrzebowały pomocy po zniszczeniach jakie spowodował tajfun.
Macie moje poparcie. Ale zacznijcie pomagać, zamiast dywagować o poprawności. I to możliwie szybko, bo za chwilę może już nie być kogo ratować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.