Abp Michalik: Radykalniej demaskować zło

Komentarzy: 4

KAI/jk

publikacja 17.03.2009 20:45

Pracować znacznie gorliwiej, nie milczeć wobec zła i mocniej je demaskować - to najważniejsze wyzwania, jakie stawia przed polskimi biskupami przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik.

Pod koniec tego roku w ramach Kościoła w Polsce nastąpi nowa sytuacja. Tytuł Prymasa będzie znów nosić metropolita gnieźnieński. Prymasa nie będzie w Warszawie. Czy nie będzie to oznaczało nowej odpowiedzialności dla przewodniczącego Episkopatu? Nowych oczekiwań? - Prymasem zostanie – nam nadzieję – obecny arcybiskup gnieźnieński. W praktyce funkcję tę trzeba będzie dopracować, gdyż jest ona tylko honorowa. W prawie kościelnym prymas jest honorowym, pierwszym metropolitą wśród innych – nie pełni funkcji w sensie jurydycznym. Funkcję Prymasa Polski warto jednak podtrzymywać jako piękny symbol historii. Przyszły Prymas na pewno zadba o rozwój kultu św. Wojciecha, patrona Polski, którego relikwie znajdują się w Gnieźnie, a także twórczo podejmie inne wyzwania, które Konferencja Episkopatu chętnie przyjmie do wiadomości. Ale może potrzebne są takie uniwersalne autorytety o historycznym znaczeniu, nawet jeśli nie wiążą się z żadną władzą? - Jestem „za” całym sercem. Uniwersalne autorytety są potrzebne i trzeba je podtrzymywać. Będzie to tym łatwiejsze, że abp Henryk Muszyński jest człowiekiem wybitnym. Jest to człowiek gorliwy, o szerokich, europejskich horyzontach i z dalekosiężną wizją. Jest też człowiekiem życzliwego i otwartego charakteru. Czy w dzisiejszej Polsce nie dzieje się coś bardzo złego? Były premier publicznie zaprzecza ideałom chrześcijańskiej etyki, którą dotychczas głosił, a obecny szef rządu proponuje publiczną dyskusję o eutanazji. Czy nie zagraża nam jakiś totalny relatywizm, polegający na „rozmydleniu” trwałych wartości? - Na tę pierwszą sprawę patrzę (nie przez pryzmat tabloidów i przesłanek telewizyjno-prasowych), ale jako na tragedię człowieka, zdolnego, zaangażowanego społecznie, kulturalnie i religijnie, bliskiego mi podczas mego pobytu i pracy w Gorzowie. Szczerze cenię jego rodzinę. Ten przypadek jest przestrogą dla nas wszystkich: „Kto uważa, że stoi, niech patrzy, aby nie upadł” (1 Kor, 10, 12), zaleca święty Paweł. Codziennie trzeba się pokornie modlić o nawrócenie, a naprawienie zła, metanoia to prawdziwa umiejętność przyjęcia darmowego daru przebaczenia. Okres Wielkiego Postu nam to szczególnie przypomina. Natomiast to co mówi obecny premier można różnie analizować. Boję się, że jest to przykład ustępliwości wobec naporu tej chorej mentalności, która coraz silniej ogarnia elity polityczne. Na najwyższym piedestale stawia się słupki statystyczne. Bardziej od jakichkolwiek wartości liczą się punkty w sondażach. Jeśli słupek może wzrosnąć, to gotowi jesteśmy nawet zmienić prawo Boże. A jeśli wyniki jakiegoś sondażu pokażą, że np. wszyscy urodzeni po lewej stronie Wisły są do wycięcia, to co zrobią nasi politycy? Relatywizm moralny, etyczny to dramat naszych czasów. Najwyższy czas przypomnieć, że najistotniejsze prawa nie zależą od naszej woli. Wielkość człowieka polega na tym, aby się do nich dostosować i ich bronić. Francis Fukuyama mówi, że dziś prawo natury jest nie do obronienia, a człowiek sam chce stanowić co jest dobrem a co złem. To jest wielkie niebezpieczeństwo dla ludzkości. Przerażające jest, że ludzkość milczy i przyjmuje takie kryteria.