Wielu mieszkańców naszego kontynentu nie rozumie projektu jednoczenia Europy - uważa kard. Jean-Pierre Ricard.
Komentując dla włoskiej agencji SIR niską frekwencję w wyborach do Parlamentu Europejskiego i dystans obywateli do instytucji Unii Europejskiej, francuski hierarcha uznał, że nie widzą oni dla siebie miejsca w „konstrukcji europejskiej”, nie dostrzegają też trudności decyzji podejmowanych w Brukseli. Dlatego sprawą zasadniczą powinna być mobilizacja opinii publicznej. Wiceprzewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) wskazał, że należy przede wszystkim uświadamiać narody europejskie w kwestii integracji kontynentu, „aby uniknąć ryzyka odrodzenia nacjonalizmów i zamknięcia się w sobie”. Jednocześnie trzeba „zdążać ku Europie bardziej społecznej i wrażliwej na wymagania wszystkich” zamieszkujących ją narodów. Kard. Ricard życzyłby sobie „Europy umiejącej odkryć własną misję, polegającą na szacunku dla godności osoby ludzkiej i jej praw, na solidarności i podziale dóbr”, a jednocześnie nie zamykającej się we własnych granicach, otwartej na świat, wnoszącej swój wkład w zaprowadzanie pokoju tam, gdzie panują konflikty. - Dopóki Unia Europejska nie odzyska inspiracji dla tworzenia społeczeństwa bardziej braterskiego, serdecznego i sprawiedliwego, pozostanie obca dla samych Europejczyków – zaznaczył metropolita Bordeaux. Jego zdaniem Kościół może się przyczynić do integracji europejskiej głosząc swoje przesłanie braterstwa, solidarności i nadziei, a także za sprawą dziedzictwa wspólnych wartości. Liczne spotkania i kontakty między różnymi konferencjami episkopatu świadczą o tym, że „można żyć razem we wspólnym europejskim domu”. Dzięki temu doświadczeniu „sam Kościół stanowi świadectwo” konkretnego działania i prawdziwego uczestnictwa w integracji europejskiej w czasie, gdy jej ideał niedomaga - uznał kard. Ricard.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.