Czy należy zakazać noszenia muzułmańskiej burki zakrywającej kobiety od stóp do głów? - pytają wtorkowe francuskie gazety. Gorąca dyskusja ożyła za sprawą prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, który powiedział w poniedziałek, że "burka nie będzie mile widziana na terenie Republiki".
Debata na ten temat, która rozgorzała we Francji w ostatnich dniach jest niemal równie gorąca, jak sześć lat temu spór o muzułmańskie chusty w publicznych szkołach. Ponad 60 deputowanych różnych ugrupowań parlamentarnych - od skrajnej lewicy do prawicy - wystąpiło w ubiegłym tygodniu z inicjatywą powołania komisji parlamentarnej, która zajęłaby się sprawą noszenia burek we Francji. W poniedziałek, przemawiając przed połączonymi izbami parlamentu, prezydent Sarkozy wsparł wyraźnie pomysł prac legislacyjnych nad tą kwestią, dodając: "burka nie jest oznaką religijności, ale oznaką podległości kobiet". Pomysłodawcą powołania owej komisji jest deputowany Andre Gerin z Francuskiej Partii Komunistycznej, jednocześnie mer miasta Venissieux (departament Rhone, wschodnia Francja). Według niego, owo religijne okrycie przestało być już we Francji "sprawą marginalną". Jak twierdzi Gerin, w jego własnym mieście jest coraz więcej kobiet zakrytych od stóp do głów, co rodzi liczne praktyczne problemy z ustaleniem ich tożsamości np. przy wydawaniu paszportów czy udzielaniu ślubów w merostwie. "Kiedy prosimy kobiety o pokazanie twarzy, ich mężowie się sprzeciwiają. Tak dalej być nie może, władze nie mogą być na to głuche i ślepe" - mówił dziennikowi "Le Parisien" mer Venissieux. Jego inicjatywę poparło wielu deputowanych o odmiennych poglądach politycznych, w większości z prawicowej Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Także członkowie rządu zabrali głos w tej debacie. Minister edukacji Xavier Darcos uznał, że "burka jest formą tyranii wobec kobiet", a sekretarz stanu ds. polityki miejskiej Fadela Amara opowiedziała się wprost za "całkowitym zakazem" noszenia tego religijnego okrycia we Francji. Inaczej widzą ten problem przedstawiciele oficjalnej instytucji wyznawców islamu we Francji - Rady ds. Kultu Muzułmańskiego (CFCM). Ich zdaniem, noszenie tzw. "chusty integralnej" (jak nazywa się burkę) jest zjawiskiem marginalnym, a polemika wokół tego zjawiska ma na celu "napiętnowanie islamu". Niebieska burka - jak też podobny do niej i częściej spotykany w Europie ciemny nikab - okrywają w całości kobiety, pozostawiając im jedynie otwory na oczy. Są religijnymi ubiorami rozpowszechnionymi wśród radykalnych muzułmanów, zwłaszcza salafitów. Liczbę tych ostatnich we Francji dziennik "Le Figaro" szacuje na 30 tysięcy, wśród nich kilka tysięcy kobiet noszących "chusty integralne".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.