W syryjskim mieście Kobane odbył się w piątek pogrzeb chłopca, którego ciało wyrzuciło morze na brzeg w Turcji. Pochowano również jego starszego brata i matkę - ofiary przeprawy do Europy. Władze miasta zorganizowały dla nich "ceremonię pochówku męczenników".
Według władz Kobane rodzina Kurdich została pochowana jako "męczennicy", ponieważ "zapłacili życiem za ucieczkę przed wojną".
W uroczystościach uczestniczył mąż i ojciec ofiar Abdullah Kurdi; mężczyzna stracił podczas przeprawy morskiej żonę Rihannę, trzyletniego Aylana, którego ciało znaleziono na tureckiej plaży, i pięcioletniego Ghaleba. "Chcę, aby rządy krajów arabskich - nie mam na myśli państw europejskich - zobaczyły, co stało się z moimi dziećmi i, by przez wzgląd na nie, pomogły ludziom" - powiedział Kurdi przekraczający w piątek syryjską granicę.
Światowe media obiegły w ostatnich dniach zdjęcia przedstawiające zwłoki małego Aylana wyrzucone na plażę w Bodrum na południowym wschodzie Turcji. Niewielka łódka, którą rodzina Kurdich próbowała przedostać się przez Morze Śródziemne do Europy, zatonęła.
Rząd Kanady, który znalazł się w ogniu krytyki po śmierci Aylana, gdyż miał odmówić azylu jego rodzinie, zaproponował Abdullahowi Kurdiemu azyl; mężczyzna nie przyjął propozycji.
Kurdi wezwał społeczność międzynarodową, by zrobiła wszystko, aby uniknąć kolejnych tragedii, takich jak ta, która spotkała jego rodzinę. "Chcę, aby cały świat zobaczył, co nas spotkało, gdy uciekaliśmy przed wojną" - powiedział tureckim dziennikarzom. "Niech świat zwróci na nas uwagę, żeby zapobiec temu, co nas spotkało. Niech to będzie ostatnia tragedia" - dodał.
Pochodząca z Kobane rodzina Abdullaha Kurdiego mieszkała przed wybuchem syryjskiego konfliktu w 2011 roku w Damaszku, w 2012 roku uciekła przed wojną do Aleppo, a gdy i tam zaczęły się walki wróciła do Kobane. Kiedy Państwo Islamskie przypuściło ofensywę na miasto, rodzina Kurdich uciekła do Turcji, z zamiarem przeniesienia się do Kanady, gdzie mieszka siostra Abdullaha Kurdiego. Gdy nie udało im się uzyskać azylu w Kanadzie, postanowili przedostać się do Europy - powiedział dziennikarz z Kobane Mustafa Ebdi. "Pożyczyli pieniądze od kogoś z bliskich i starali się znaleźć gdzieś lepsze życie" - dodał Ebdi.
W Kobane w wyniku walk z dżihadystami z Państwa Islamskiego śmierć poniosło 16 członków rodziny Kurdich.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.