Reklama

Wiem bo wiem

Bez otwartości na inaczej myślących pozostaje nam tylko obrażanie się albo permanentne okładanie się kijami.

Reklama

Sensacja: na Marsie odkryto ciekłą wodę. Odkrycie rzeczywiście rewolucyjne. Dotąd naukowcom... No, w sumie to  nie wiem.  Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy wszyscy spodziewali się znaleźć na Czerwonym Globie wodę. W mojej pamięci zostało raczej, że mówiono, iż kiedyś tam może i woda była, ale teraz na pewno już nie. No ale ludzka pamięć bywa zawodna. Lepiej za to pamiętam co mówiono o Plutonie. Po wizycie w pobliżu tej „zdegradowanej” planety sondy New Horizons okazało się, że nasze wyobrażenia o tym obiekcie były w dużej mierze błędne. I nie mówię tu o wyobrażeniach laików, miłośników fantazji, ale naukowców. Jak by nie było uważanych przez nas za specjalistów.

Przypomniało mi to niedawną wizytę u przyjaciela. Gorącego zwolennika ostrożnego podchodzenia do kwestii obowiązkowych szczepień. Ile on i jemu podobni, wytrwale podważający obowiązujący w Polsce dogmat  o ich nieszkodliwości nasłuchali się od różnych besserwisserów o swoim nieuctwie i głupocie Bóg jeden raczy wiedzieć. A że jest człowiekiem niegłupim, o zacięciu naukowca dostrzegającego nie pasujące do całości kawałki układanki obowiązującego dziś obrazu świata, temat i tym razem zszedł na naukę. Konkretnie naukowe poznanie.

- Wiesz, że to co dziś nauka traktuje jako tak zwane „stałe” być może wcale stałe nie jest? – spytał. Nie widziałem. Pokrótce streścił mi, co w tej kwestii odkrył niejaki Rupert Sheldrake (zachęcam do obejrzenia i poczytania TUTAJ).  Czytelnicy pamiętają z lekcji fizyki wielkie G? Stałą grawitacji znaczy się. Cytując za Wikipedią: „Obecnie używana wartość została opublikowana w 2014 roku przez Komitet Danych dla Nauki i Techniki i wynosi:

Wiem bo wiem  

Nie dziwi specjalnie, że to „obecnie używana wartość” i to wyznaczona tak niedawno. Wiadomo, postęp pozwolił na większą dokładność. Bardziej dziwi, że był czas, gdy kilka ośrodków zaczęło podawać dość znacząco inną wielkość owej stałej. Potem wszystko wróciło do „normy”. Uznano – nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie – że te kwestionujące dotychczasową wielkość G badania były błędne. Możliwe. Ale czy fakt, że w jednym czasie różni naukowcy doszli do takich samych,  błędnych wyników nie jest zastanawiający? Wszyscy nagle zaczęli popełniać ten sam błąd?

Wysnuta w tym między innymi kontekście hipoteza Ruperta Sheldrakea o ewolucji praw natury (naukowym dogmatem jest, że są niezmienne) brzmi dość fantastycznie. Ale czy zlekceważenie przedstawionego wyżej faktu jest podejściem, które można nazwać uczciwym poszukiwaniem prawdy?

Nie jestem specjalistą. Przypominają mi się jednak w tym kontekście aż dwie historie. Pierwsza, z kranialną koncepcją antropogenezy (najpierw wielki mózg, potem rozwój twarzoczaszki), którą  dominowała wśród antropologów-ewolucjonistów długo po tym, jak odkryto pierwszego australopiteka (u tej istoty było na odwrót). Okrycie to zostało zwyczajnie zlekceważone, a zaczęto brać je pod uwagę  w koncepcjach antropogenezy (nie wiadomo oczywiście czy słusznie) dopiero, gdy z powodu ilości odkrytych tego typu szczątków nie dało się już ich zlekceważyć.

Druga tego typu historia to opisana w książce Iana Stewarta „Czy Bóg gra w kości” sprawa lekceważenia odkryć, które po latach doprowadziły do tego, co dziś nazywamy matematyką chaosu. Podkreślam: przesłanki do jej powstania istniały już na początku poprzedniego stulecia. Ale coś takiego było do tego stopnia bluźnierstwem wobec obowiązującej wówczas mechanicystycznej koncepcji świata, że sygnały te odrzucono jako jakiś wybryk w elegancko  poukładanym wedle matematycznych wzorów świecie.

Myślę, że racje mają ci, którzy twierdzą, że dziś nauka stała się swoistą religią. Bardziej niż chrześcijaństwo każe mi przyjmować podawane przez siebie prawdy na wiarę, a za wątpliwości i niewygodne pytania gotowa jest rozpalić stosy szyderstw i obelg. Tylko że tym sposobem zdradza samą siebie. Nie pozwala dojść do prawdy. .

Po co o tym piszę? Z dwóch powodów. Po pierwsze dla podniesienia na duchu tych, którzy wierząc w Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa wysłuchują, jacy to są nienaukowi, łatwowierni, ciemni i zacofani. A po drugie.... Nie wydaje się Wam, Drodzy Czytelnicy, że zbyt często wypowiada się dziś kategoryczne, nie dopuszczające żadnej dyskusji sądy? I to w sprawach znacznie gorzej uzasadnionych niż obowiązujące naukowe koncepcje?

Nie jestem zwolennikiem agnostycyzmu. Myślę jednak, że prócz posiadania swoich poglądów warto też być choć trochę otwartym na ich rewizję. Bez tego pozostaje nam tylko obrażanie się. Na inaczej myślących, na niewygodne fakty. I permanentne wzajemne okładanie się kijami.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| DIALOG, NAUKA, WIARA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
wiecej »