Reklama

Uratowała mnie modlitwa

Gdy islamiści nakłaniali go do wyrzeczenia się wiary chwytał za różaniec. Także pozostali porwani chrześcijanie szeptali Zdrowaśki gdy oprawcy celowali w nich z kałasznikowa grożąc śmiercią.

Reklama

Pierwsze tygodnie spędził w pełnej odchodów ubikacji. W ten sposób porywacze chcieli go poniżyć, zanegować jego człowieczeństwo. „To był wyjątkowo trudny czas. Co chwilę słyszeliśmy, że zarżną nas jak psy, jeśli nie wyrzekniemy się Jezusa” – opowiadał o. Jacques Mourad, który wraz ze swym świeckim współpracownikiem prawie pięć miesięcy więziony był przez fundamentalistów z Państwa Islamskiego. Syryjski kapłan o swej niewoli, a przede wszystkim zwycięstwie miłosiernego Boga opowiadał w Rzymie w czasie spotkania z dziennikarzami z całego świata. Mocne swą prostą świadectwo przemawiało z niezwykłą siłą. Mówił o mocy Jezusa i o tym, że Boże Miłosierdzie jest silniejsze niż najmocniejsze nawet pragnienie zemsty. 

Pytany o najtrudniejszy czas niewoli kapłan nie wymienił codziennej presji oprawców, gdy trzymając wycelowane w niego lufy karabinów pytali, czy w końcu zdecydował się porzucić chrześcijaństwo dla „prawdziwej wiary”, ani upodlających warunków w których byli przetrzymywani, czy też kategorycznego zakazu okazywania jakichkolwiek zewnętrznych przejawów wiary w Chrystusa. Znak krzyża, czy trzymany w ręce różaniec oznaczał śmierć. „Najgorszy moment przeżyłem, gdy islamiści przez kilka godzin wieźli mnie w nieznanym kierunku ciężarówką. Na koniec kazali wejść do sali w której najpierw zobaczyłem mego parafianina, a następnie 250 innych wycieńczonych chrześcijan: mężczyzn, kobiet i dzieci. Patrzenie na ich cierpienie napełniło mnie straszmy bólem” – mówił ks. Mourad. Wspominał niesamowite wrażenie jakie zrobiła na nim modlitwa porwanych chrześcijan. Szeptem odmawiali Zdrowaśki, tak by oprawcy ich nie dosłyszeli i nie zaczęli bić, bo taka była kara za modlitwę. Dla nich w ukryciu znowu zaczął odprawiać Mszę. „Zeszliśmy do katakumb. Wiedzieliśmy, co nam za to grozi” – mówił ks. Mourad wspominając, że gdy jedna grupa się modliła, druga pilnowała czy nie nadchodzą muzułmanie. „Doświadczyłem ogromnej mocy modlitwy, to ona mnie uratowała” – wyznał. Gdy zwątpił, że ujdzie z życiem Bóg dał mu doświadczyć, iż w Nim wszystko jest możliwe. Dzięki pomocy zaprzyjaźnionego muzułmanina, któremu wcześniej pomagał, uciekł z niewoli wraz z przeważającą grupą porwanych chrześcijan.

„Doświadczyliśmy Miłosierdzia Boga. Dał nam poznać, że tylko ono może wybawić Syrię od wojny i zniszczenia. Gdy odzyskaliśmy wolność modliliśmy się wspólnie za naszych oprawców, prosząc by w naszych sercach chęć zemsty i odwetu nie wzięła góry nad przebaczeniem i miłosierdziem” – mówił ks. Mourad. A swe spotkanie z dziennikarzami zakończył słowami: „Syria umiera, jest wykrwawiana przez dżihadystów, jednak dopóki są ludzie gotowi oddać swe życie za Chrystusa wierzę, że i moja ojczyzna zmartwychwstanie”.

Zobacz też: Ojciec pustyni

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
7°C Wtorek
dzień
8°C Wtorek
wieczór
6°C Środa
noc
4°C Środa
rano
wiecej »