- W Urumczi - stolicy niespokojnego chińskiego regionu autonomicznego Sinkiang, w poniedziałek ponownie słychać było odgłosy strzałów - informują naoczni świadkowie, cytowani przez agencję AFP.
Strzały słychać było z muzułmańskiej, ujgurskiej części miasta. Świadkowie mówią o akcji chińskiej milicji na miejscowym rynku. Z bazaru usunięto ponad 200 osób a następnie zablokowano wejście na plac. Nie jest jasne - zastrzega AFP - co stało się na placu. Przebywający na miejscu dziennikarz Associated Press pisze natomiast o pościgu milicjantów za uciekającym Ujgurem i następnie - pobiciu uciekiniera do krwi pałkami.
Oficjalne media chińskie informują natomiast o uspokojeniu sytuacji w mieście, gdzie w zamieszkach przed tygodniem zginęły 184 osoby a 1680 zostało rannych. Liczba śmiertelnych ofiar zajść może wzrosnąć, ponieważ z 939 rannych, nadal przebywających w szpitalach, stan 216 jest bardzo ciężki a około 70 - krytyczny.
Dziennik "China Daily" na swej stronie internetowej podaje, że w Urumczi zaczęły działać sklepy a główne ulice zostały otwarte dla ruchu. Od niedzieli w liczącym 2,3 mln mieszkańców mieście obowiązuje zakaz publicznych zgromadzeń.
Według władz, większość ofiar zajść, do jakich doszło w Urumczi przed tygodniem, to miejscowi Chińczycy. Ujgurzy podważają jednak takie szacunki, twierdząc że w zamieszkach ucierpiało więcej rdzennych mieszkańców regionu.
Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy.
35-latek, który zaatakował bo był niezadowolony z przebiegu procesu leczenia, jest w rękach policji.
Prawo to utracił na mocy decyzji papieża Franciszka, podjętej w 2020.
"Jesteśmy w kontakcie z dostawcą usług w celu rozwiązania problemu" .
Opinia rzecznika TSUE w związku z pytanie sądu o status sędzi wybranej przez KRS po 2018 r.
Lider zwycięskich liberałów zapowiada współpracę z partnerami innymi niż USA.