Reklama

Misjonarki Polonii

O ich powstaniu myślał już przed wojną kardynał August Hlond. Zamiar Prymasa wypełnił po jego śmierci ojciec Ignacy Posadzy. Siostry Misjonarki Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej posługują na kilku kontynentach.

Reklama


Dlaczego założyciel wybrał Felicjanki? – Ponieważ to zgromadzenie ma piękne osiągnięcia w działalności apostolskiej wśród Polonii – tłumaczył. Miał na myśli to, że Felicjanki już pod koniec XIX wieku podjęły pracę apostolską wśród polskiej emgiracji w Stanach Zjednoczonych.

Podczas procesu beatyfikacyjnego ojca Posadzego, kiedy trzeba było także przejrzeć akta Instytutu Pamięci Narodowej, okazało się, że komuniści i tak wiedzieli o tym, że powstaje nowe zgromadzenie. – Tak duża była wtedy inwigilacja – mówi ksiądz Kozioł.

Mimo to, 21 listopada 1959 roku w uroczystość Chrystusa Króla, arcybiskup Antoni Baraniak zatwierdził zgromadzenie na prawach diecezjalnych. 37 lat później – także w uroczystość Chrystusa Króla – Misjonarki dla Polonii otrzymały prawa papieskie.

Siostry zamieszkały w XVIII-wiecznym dworku w Morasku, który przez 40 lat był ich główną siedzibą. Pod koniec ubiegłego wieku postawiono obok niego nowy Dom Generalny. W dworku mieści się nowicjat, a każda misjonarka darzy to miejsce dużym sentymentem, bo tam rozpoczynała drogę zakonną. – To nasz Dom Macierzysty, bo jest kolebką zgromadzenia – mówi matka Edyta.

Z Moraska do Kalifornii

W ciepły lipcowy dzień 1978 roku trzy pierwsze misjonarki wyjechały z Moraska do Kalifornii. Siostry: Barbara, Gertruda i Michalina rozpoczęły pracę przy polskiej parafii w Los Angeles. Do dziś pracują w Stanach Zjednoczonych.

Zgromadzenie czekało na to wydarzenie ponad 20 lat. Socjalistyczne państwo blokowało bowiem wyjazdy duchownych za granicę. Trzy lata później następne dwie misjonarki pojechały do Anglii. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych powstają placówki zgromadzenia w Kanadzie, Niemczech, Australii i Brazylii, we Włoszech, a ostatnio w Belgii i Grecji.

Gdy kruszy się komunizm, siostry podejmują odważne wyjazdy do istniejącego jeszcze Związku Radzieckiego. Pod koniec lat osiemdziesiątych wyjeżdżają na Ukrainę. – By nie rzucać się w oczy władzom i nie narażać osób, które je zaprosiły, pojechały bez habitów – opowiada matka generalna. – Stroje zakonne ukryły staranie wśród świeckich ubrań.

Matka Edyta, która była wtedy zwykłą zakonnicą, udała się latem 1991 roku z dwiema siostrami do Nieświeża na Białorusi. Miejscowemu księdzu pomagały przygotowywać dzieci do Pierwszej Komunii. Praca była ciężka, bo analfabetyzm religijny był ogromny. Nie było też parafialnych dokumentów. Żeby potwierdzić chrzest, trzeba było wołać świadków. Gdy nadeszła upragniona uroczystość – dzieci przystępowały do Pierwszej Komunii, a ich rodzice brali ślub kościelny.

Działalność sióstr nie uszła uwadze komunistycznych władz. KGB wzywało je na przesłuchania do Mińska. – Tłumaczyłyśmy się, że przyjechałyśmy tylko na wypoczynek – wspomina matka Edyta. – Ale oni i tak wszystko o nas wiedzieli.

W nocy z 18 na 19 sierpnia 1991 roku twardogłowi przywódcy ZSRR dokonali zamachu stanu, aresztowali Michaiła Gorbaczowa i ogłosili, że będą bronić komunizmu. Świat wstrzymał oddech. – Miejscowi radzili nam, żebyśmy wyjechały do Polski, bo w przeciwnym razie może nam grozić wywózka na Syberię – opowiada po latach matka Edyta. Polskie zakonnice postanowiły jednak zaryzykować i zostały. – Nie chciałyśmy opuszczać tych ludzi – mówi przełożona generalna.

Kilka dni później pucz się załamał. Siostry Misjonarki pracują na Białorusi do dziś.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Wtorek
noc
2°C Wtorek
rano
7°C Wtorek
dzień
9°C Wtorek
wieczór
wiecej »

Reklama