Dwoje pracowników ambasady serbskiej w Libii uprowadzonych w listopadzie ub. roku, zginęło w piątek podczas amerykańskiego bombardowania bazy wojskowej Państwa Islamskiego - poinformowało MSZ w Belgradzie.
Szef serbskiej dyplomacji Ivica Daczić powiedział w sobotę dziennikarzom, że nie ma jeszcze ze strony libijskich władz potwierdzenia, że informacja jest pewna.
Pracownica dyplomatyczna ambasady, Sladjana Stanković, i kierowca ambasady w Trypolisie, Jovica Stepić, zostali uprowadzeni przez grupę uzbrojonych mężczyzn 8 listopada ub. roku w pobliżu miasta Sabratah leżącego na zachód od libijskiej stolicy.
Zwłoki obu ofiar mają być przewiezione w tych dniach do Belgradu.
Minister Daczić powiedział, że serbskie siły bezpieczeństwa nie nawiązały żadnego kontaktu z porywaczami ani też nie dotarło do nich żadne żądanie okupu.
Rząd USA potwierdził w piątek, że samoloty USA zbombardowały obóz szkoleniowy ugrupowania Państwo Islamskie w Libii niedaleko miejscowości Sabratah. W tym bombardowaniu zginęło 40 osób. Amerykański komunikat potwierdza, że ekstremiści, którzy tam przebywali stanowili "bezpośrednie zagrożenie" dla bezpieczeństwa USA.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.