Lektura nie tylko pozwala odkrywać nieznane światy. Czasem wzbudza niepokój. Błogosławiony, kto czyta niespiesznie.
Reklamę tej akcji można było usłyszeć w radiu kilka razy dziennie. Bo o to w niej chodziło, by dzieciom czytać codziennie, kształtując w nich pewien nawyk. Choć, jak zauważa wielu rodziców, łatwiej ów nawyk kształtować w dniach, gdy pada sieć albo domowe Wi-Fi. Za reklamą szły konkretne akcje. Czytaliśmy już Mickiewicza, w następnym roku Sienkiewicza. I choć statystyki zdają się wskazywać na proces odwrotny, dziś wydajemy się być narodem rozczytanym jak rzadko kiedy w historii. Co z tego czytania wynika?
Najlepiej sięgać do tego, co człowiek sam przeżył i doświadczył. Dziś chciałbym przytoczyć dwie historie. Raczej zaprzeszłe, choć wspomnienie jednej odżyło po wczorajszej katechezie Franciszka (jak podał ojciec Lombardi – chorego, z lekką gorączką).
Będą młodym, ciekawym świata człowiekiem, czytałem między innymi popularne wówczas czasopismo „Dookoła świata”. Zabijcie mnie, ale nie pamiętam – miesięcznik to był czy tygodnik. Życia ta lektura nie ułatwiała. Można było marzyć wiedząc, że te obce światy raczej nie dla mnie, ani dla moich rówieśników. Ale w młodości najważniejsze są marzenia (mówił o nich Franciszek w Meksyku), dlatego biegłem do kiosku Ruchu i czekałem aż matka koleżanki z klasy wygrzebie z szarej teczki odłożony dla mnie egzemplarz. Lektura nie tylko pozwalała odkrywać nieznane światy. Czasem wzbudzała niepokój. Gdy na przykład na przedostatniej stronie zaczęto publikować cykl „uznanego” – jak twierdziła redakcja znawcy Pisma świętego. Dowiedziałem się wówczas, że Biblia kłamie, bo opisując pobyt świętego Pawła w Efezie cytuje wznoszone przez tłum okrzyki na cześć bogini Diany, której to świątynia w tym mieście miała się znajdować. Otóż – twierdził autor – w Efezie była świątynia Artemidy. Borykałem się jako lektor i oazowicz co z tym zrobić, tymczasem problem rozwiązał się sam. Za sprawą innej lektury. Czytając w liceum „Mitologię” Jana Parandowskiego znalazłem na końcu ciekawy zestaw greckich odpowiedników rzymskich bóstw.
Wspomnienie drugiej historii przywołał zamieszczony w ubiegłym tygodniu w Rzeczpospolitej tekst o kardynale Wyszyńskim, nawiązujący do stawianych niegdyś Prymasowi zarzutów. Był czas, gdy próbowano oskarżać go o antysemityzm. Nie tylko – dopisałem w komentarzu. I tu miejsce na włocławskie wspomnienia.
W okresie przedwojennym, za włocławskich czasów, ksiądz profesor Wyszyński – o czym już kiedyś pisałem – zaangażowany był między innymi w działalność Chrześcijańskich Związków Zawodowych. Wśród obserwatorów jego poczytań i czytelników tekstów panowało przekonanie, że jest komunistą. Na nic zdały się deklaracje, że „to nie komunizm tylko bieda”. Raz przyklejona etykieta długo była widoczna na jego sutannie. Niektórzy dali się nabrać. Gdy w 1947 roku wydał świetną książkę „Duch pracy ludzkiej” wielu było przekonanych, że kładzie podwaliny pod budowę najlepszego ustroju świata. Lat kilka musiało upłynąć, by zrozumiano jej przesłanie. Skutkiem czego do bólu aktualna także dziś książka w PRL-u drugi raz światła dziennego już nie ujrzała.
Cała Polska czyta… Obraz rozczytanego kraju dopełniamy informacją, jaka pojawiła się w mediach. We wtorek, 23 lutego, zmarł po ciężkiej chorobie Natan Tenembaum. Poeta i satyryk zasłynął w latach osiemdziesiątych tekstem „Modlitwy o wschodzie słońca”. Muzykę do niej napisał Przemysław Gintrowski. Poniżej klasyczne niemal wykonanie Jacka Kaczmarskiego. Dedykuję sobie i wszystkim zaczytanym.
zubr120
Jacek Kaczmarski Modlitwa o wschodzie słońca
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.