Prezydent Lech Kaczyński przesłał prezydentowi Federacji Rosyjskiej Dmitrijowi Miedwiediewowi depeszę kondolencyjną w związku z katastrofą elektrowni wodnej na Syberii.
W wyniku poniedziałkowej awarii w elektrowni wodnej w Chakasji na Syberii zginęło co najmniej 12 osób. Przedstawiciel właściciela kompleksu, firmy RusHydro zakomunikował we wtorek, że coraz bardziej nikłe wydają się szanse uratowania kolejnych 64 osób, które zostały uznane za zaginione.
"W imieniu Narodu polskiego oraz własnym chciałbym skierować na Pańskie ręce najgłębsze wyrazy współczucia z powodu tragicznego w skutkach wybuchu w elektrowni wodnej. Proszę o przekazanie rodzinom i bliskim ofiar tej tragedii moich najszczerszych kondolencji" - napisał do prezydenta Rosji L. Kaczyński.
Wszyscy poszkodowani w katastrofie byli pracownikami Sajańsko-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej. Rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu informował, że przyczyną awarii był nagły wzrost ciśnienia wody. Prokuratura Generalna Rosji nie wyklucza natomiast, że powodem katastrofy była eksplozja transformatora olejowego w hali maszynowej podczas remontu jednego z agregatów.
Wypadek spowodował skażenie wód Jeniseju - do rzeki wyciekł olej transformatorowy. Jego plama ma około pięciu kilometrów długości.
Wybudowana na Jeniseju w 1980 roku hydroelektrownia to największa w Rosji i jedna z największych na świecie siłowni wodnych. Jej zapora ma 245 metrów wysokości i 1066 metrów długości, 110 metrów szerokości u podstawy i 25 metrów - na grzbiecie. Moc elektrowni - 6400 MW.
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.