Około 10 tys. wiernych wzięło udział 22 sierpnia w koronacji obrazu Matki Bożej Królowej Jezior w Brasławiu na Białorusi. Była to siódma koronacja wizerunku Bogurodzicy w tym kraju od 1989 r. W imieniu Benedykta XVI korony na skronie Jezusa i Maryi włożył kard. Joachim Meisner, metropolita Kolonii.
Przy pięknej, słonecznej pogodzie, Mszę św. przy ołtarzu polowym koncelebrowało z nim ponad 200 księży obrządku łacińskiego i greckokatolickiego, w tym niemal 30 biskupów z różnych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Obecni byli przedstawiciele Kościoła prawosławnego, a także władz państwowych. W liturgii używano języka łacińskiego i białoruskiego.
Ołtarz polowy w kształcie wielkiej łodzi z kotwicą, masztem w kształcie krzyża i figurą Matki Bożej na szczycie, zbudowano na skarpie przy sanktuarium. Konstrukcja wzniesiona m.in. z myślą o spodziewanej wizycie Benedykta XVI na Białorusi, pozostanie tam na stałe. Obraz ustawiono na żaglówce umieszczonej przed ołtarzem polowym.
Maryja jako First Lady
Witając zgromadzonych generał salwatorianów, którzy opiekują się brasławskim sanktuarium, ks. Andrzej Urbański SDS pogratulował biskupowi witebskiemu Władysławowi Blinowi wspaniałego rozwoju diecezji, a zwłaszcza duchowego wzrostu ludu Bożego. Zapewnił, że salwatorianie, obecni tu od 18 lat, chcą służyć wzrostowi tego Kościoła lokalnego. - Matka Boża sama wybrała to miejsce - zapewnił ks. Urbański. Życzył, by wysłuchiwała w Brasławiu każdej prośby modlącego się ludu.
Swą homilię kard. Meisner rozpoczął po polsku słowami: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani bracia i siostry!", po czym po niemiecku podjął teologiczną refleksję nad kolejnymi etapami życia Maryi, tłumaczoną na białoruski. Podkreślił, że Matka Boża pokazuje nam drogę naśladowania Chrystusa. - Nigdzie Chrystus nie pozostawił wyraźniejszych i głębszych śladów swoich stóp jak w życiu Maryi. Dlatego pobożny lud stale idzie do Matki Bożej, aby dotrzeć do śladów Chrystusa - stwierdził niemiecki purpurat.
Wskazał, że Maryja oddała się Bogu bez reszty, co jest "najwyższym stopniem uznania Boga Stwórcy". - Bez uznania Boga nie byłoby człowieka jako odbicia obrazu Boga. Bez miłości Boga nie byłoby miłości ludzkiej. Bez Boga nie byłoby nieba nad naszą ziemią - zaznaczył kard. Meisner. Tymczasem "człowiek pragnie uwolnić się od Boga mówiąc: ja jestem panem,
ja jestem bogiem. W tym momencie człowiek sam siebie przekreśla. I dlatego mieliśmy w XX w. obozy koncentracyjne, gdzie człowiek wpadał w ręce człowieka pozbawionego miłości".
Arcybiskup Kolonii zauważył, że tak jak Maryja jesteśmy wezwani, by świadczyć o Bogu. A "być powołanym do współpracy z wiecznym Bogiem jest nobilitacją człowieka". Maryja - "niewiasta z zapomnianego końca świata" - została, po wyrażeniu zgody na wkroczenie Boga w Jej życie, wywyższona nad wszystkich ludzi. Stała się Królową, "First Lady - pierwszą Damą". Choć mało znacząca w oczach świata, Maryja może siebie uważać za "jedyne, cenne i niepowtarzalne stworzenie" w oczach Bożych.
- Każdemu z ludzi Bóg daje szczególną misję do spełnienia. Tam, gdzie człowiek, jak Maryja, spełnia wolę Bożą, na swoje powołanie odpowiada zdecydowanym "tak", tam nad nim otwiera się niebo, a człowiek doznaje wyróżnienia. Pod otwartym niebem to, co jest małe, niepozorne, staje się wielkim. To, co jest ziemskie, staje się niewielkie. To, co jest niekochane, staje się kochanym: "To jest mój syn umiłowany, w tobie mam upodobanie". Dlatego chrześcijanin cieszy się godności królewskiej” - podkreślił kaznodzieja.
Zaznaczył, że "nie powinniśmy ukrywać naszego powołania wobec świata, ani też nie przeżywać żadnych kompleksów niższości z tej racji, że jesteśmy wierzącymi”. „Wpatrujmy się w Maryję i z odwagą mówmy współczesnemu światu: Bóg uczynił nam wielkie rzeczy" - wezwał kard. Meisner. Przypomniał, że "Bóg każdemu człowiekowi daje odpowiednie miejsce w świecie, wspomaga go, by mógł wytrwać, a nawet przetrwać katastrofy, czego wzorem jest Maryja stojąca pod krzyżem. Bóg zawsze zjawia się w takiej sytuacji, by ująć ciężaru, a nawet uzdalnia do współódźwigania krzyży, którymi obarcza innych ludzi".
Hierarcha przyznał, że "zdrowa katolicka nauka i praktyka wiary są dziś często kruche i łamliwe, co wyraźnie dostrzegamy w skrajnych postawach ludzi, z których jedni idą w lewo, a drudzy w prawo. Pozostańmy jak Maryja przy Chrystusie. W polu różnych napięć zachowajmy złoty środek i nie zajmujmy postaw, które prowadzą do skrajności. Chrystus potrafi jednoczyć różne postawy". Maryja "chroni nas przed skrajnymi postawami i pragnie nas prowadzić drogą prawdziwego katolicyzmu".
Kardynał zapewnił, że "Bóg nie bawi się człowiekiem. Kto Bogu oddał się całkowicie - a tak uczyniła Maryja - zostanie przez Niego całkowicie przyjęty. Nadaje to naszemu życiu wymiar wieczności". Bóg bowiem "pragnie doprowadzić swoje stworzenie do celu, którym jest wieczność". Przez to "nadaje naszemu życiu właściwy sens i właściwą ocenę śmierci. I dla nas w niebie jest przygotowana wieczna korona" - wskazał metropolita Kolonii.
Po koronacji, której dokonał kard. Meisner, obraz Matki Bożej Brasławskiej został zawieszony na linach jako jeden z żagli. Następnie przed obrazem Maryi uklęknął bp Blin i odmówił akt oddania diecezji witebskiej pod opiekę Matki Bożej Królowej Jezior. Ta najmłodsza diecezja białoruska, na której terenie znajduje się Brasław, obchodzi w br. roku 10-lecie istnienia. Jej ordynariusz prosił też Maryję, by zachowała Ojca Świętego, "naszego prezydenta Aleksandra" (Łukaszenkę - KAI) i byśmy wszyscy stali się własnością Jej Syna”.
Dary ołtarza składali przedstawiciele narodów biorących udział w koronacji. Pierwsze wezwanie modlitwy wiernych dotyczyło jedności wszystkich wierzących w Chrystusa, co było wymownym gestem w stronę Kościoła prawosławnego, którego świątynia znajduje się po drugiej stronie ulicy. Wielu młodych ludzi podczas prawie całej Mszy św. klęczało, z kolei starsi odmawiali w jej trakcie różaniec. Po Komunii św. serdecznie pozdrowili zebranych m.in. nuncjusz apostolski na Białorusi abp Martin Vidovicz i białoruski minister ds. religii i narodowości.
Przed udzieleniem błogosławieństwa głos zabrał jeszcze raz kard. Meisner, który zwracając się do bp. Blina przypomniał, że historia uczy, iż pierwszy biskup diecezjalny zwykle był męczennikiem, a po śmierci ogłaszano go świętym. Dlatego ofiarował ordynariuszowi witebskiemu krzyż.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.