W Kambodży ogłoszono stan wyjątkowy. Boryka się ona obecnie z falą suszy, jedną z najgorszych w swojej historii.
Dramatyczna sytuacja dotknęła już 19 z 24 prowincji tego kraju. Bez wody znajduje się aż 0,5 mln Kambodżan. Z jej braku umierają całe stada zwierząt, a rolnicy zaczęli wyprzedawać swą ziemię, nie mogąc jej uprawiać. Konsekwencją suszy jest także rosnące ryzyko epidemii, w tym cholery. Wobec tego dramatu kambodżańska Caritas podjęła akcję humanitarną, przeznaczając na ten cel 300 mln dolarów (tj. ok. 270 tys. euro). Pomoc ma objąć 9 tys. rodzin, przynajmniej do końca lipca.
Kampania Caritas skupia się na dostarczaniu ludności wody pitnej, a także pomp i innych urządzeń technicznych służących do pogłębiania starych i kopania nowych studni, co umożliwi też nawadnianie pól uprawnych. Natomiast projekt długoterminowy przewiduje serię szkoleń w zakresie gospodarowania zasobami wodnymi oraz uprawy żywności bardziej odpornej na zmiany klimatyczne.
Już z końcem kwietnia akcję pomocy ludności rozpoczął rząd Kambodży. Do transportu wody do miejsc najbardziej dotkniętych suszą wykorzystuje on pojazdy wojskowe. Jednak do wielu wiosek pomoc ta jeszcze nie dotarła. Natomiast UNICEF odnotował rosnącą liczbę nieobecności zarówno uczniów, jak i nauczycieli na zajęciach szkolnych. W prowincji Ratanakiri na 203 szkoły podstawowe aż 136 boryka się z brakiem wody i nie może funkcjonować.
Według ekspertów susza spowodowana jest globalnym zjawiskiem klimatycznym El Niño i masowym wylesianiem Kambodży. Z powodu opóźnienia pory monsunowej stan alarmowy może trwać aż do lipca.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.