Polscy kibice są widoczni w Marsylii na każdym kroku i głośno wyrażają swój optymizm przed wtorkowym meczem z Ukrainą w ostatnim meczu grupy C piłkarskich mistrzostw Europy. Zupełnie niewidoczni są natomiast Ukraińcy, których zespół jako pierwszy odpadł z turnieju.
Zespół Ukrainy przegrał z Niemcami i Irlandią Północną po 0:2. Ostatecznie szans na awans zespół Mychajło Fomenki, który odejdzie z drużyny narodowej po turnieju, pozbawił bezbramkowy remis Polaków z Niemcami.
"Niemcy byli bardzo rozczarowani remisem z Polską. Nie potrafili się pogodzić, że nie pokonali naszej drużyny. Poza tym widzieliby w swojej drużynie Roberta Lewandowskiego. Bardzo żałują, że nie mają teraz tej klasy napastnika. A Robert wieczorem będzie strzelał dla Polski. Wierzę, że dzięki jego bramkom wygramy z Ukrainą 2:0" - powiedział Marek, który na co dzień mieszka w Hamburgu.
Przyleciał specjalnie na mecz samolotem. W Marsylii spotkał się natomiast z przyjacielem, który z Warszawy przyjechał samochodem.
"Udało mi się kupić bilety, więc nie mogłem przepuścić takiej okazji. Podjąłem szybką decyzję i wsiadłem w samochód. Droga jest długa i męcząca, ale mecz mi to zrekompensuje" - przyznał Przemek.
Polscy kibice widoczni są w Marsylii niemal wszędzie. Najwięcej jest ich w okolicach Starego Portu. Najbardziej widocznym miejscem jest tam "Diabelskie Koło". Właśnie w jego pobliżu gromadzą się Polacy i od poniedziałku korzystają z usług tej atrakcji. Grupy kibiców biało-czerwonych wjeżdżają na górę i skandują: "Polska, biało-czerwoni".
Właśnie spod tego miejsca część fanów polskiej drużyny ma wyruszyć na Stade Velodrome, gdzie o godz. 18 podopieczni Adama Nawałki zagrają z Ukrainą. Polakom awans do 1/8 zapewni już remis w tym spotkaniu. W przypadku porażki los biało-czerwonych będzie zależeć od rozgrywanego równolegle meczu Niemcy - Irlandia Północna oraz rozstrzygnięć w innych grupach.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.