Czeskie media pozytywnie odnoszą się do Benedykta XVI i jego pielgrzymki – uważa ks. Stanisław Góra, proboszcz praskiej parafii świętych Mikołaja i Wacława. Papież odwiedzi Czechy w dniach 26-28 września br. Będzie w Pradze, Brnie i Starym Bolesławcu.
W stolicy Czech nie widać żadnych oznak, że za 24 godz. do Pragi przybędzie papież. Na ulicach nie ma plakatów, transparentów czy też papieskich flag. Zdaniem pracującego od prawie 20 lat w mieście nad Wełtawą polskiego kapłana wynika to z tego, że Czesi mają, jak się to mówi tutaj tzw. „studeny cumak” – zimny nos i nie potrafią okazywać swoich emocji, czy uczuć. „Ale klimat wokół papieskiej wizyty jest sprzyjający. Chwali się go za to, że nie będzie przemawiał po niemiecku. Dostrzeżono też, że nie przyjeżdża on rozwiązywać problemów na linii państwo-Kościół, m. in. restytucji majątków, i to ujmuje Czechów” – zaznacza ks. Góra. W wielu artykułach zwraca się uwagę, że Czesi oczekują od papieża przesłania, aby zastanowili się nad swoją niewiarą, odrzuceniem Kościoła i chrześcijaństwa.
Ks. Góra i rektor seminarium archidiecezji praskiej ks. Artur Matuszek pracują w Czechach najdłużej.„Przyjechaliśmy jeszcze, gdy istniała Czechosłowacja i w 1990 r., gdy dopiero wszystko się zmieniało. Nie mieliśmy żadnego zaplecza. Zupełnie nie znałem języka. Uczyłem się go pracując już na parafii. Wśród parafian wielu było pozbawionych korzeni, przyjechali np. ze Słowacji i wszyscy szukali wspólnoty. Była to parafia, która przez 40 lat nie miała stałego księdza. Byłem sam. Niewiele umiałem - byłem zaledwie od 3 lat księdzem. To była szkoła życia. Probostwa były zrujnowane, nie miałem łóżka, krzesła, stołu” – wspomina ks. Góra.
Zwraca uwagę na trudną sytuację pracy kapłańskiej w Czechach. Wielu księży ma po kilka, kilkanaście parafii. „Najciężej jest na wsi. Tam sprawdza się wiara kapłana, kiedy ma przed sobą tylko kilkoro starszych ludzi i żadnej nadziei, że to się może zmienić. Nas wysyłano do miast – tam były rodziny z małymi dziećmi i czuło się, że jest dla kogo pracować. A ksiądz, młody, na wsi – nie dziwi mnie, jeśli zrezygnuje z kapłaństwa” – mówi ks. Góra.
Jego zdaniem Czechy potrzebują pre-pre-ewangelizacji. „Ludzie w dobrej wierze proszą o chrzest dziecka, o sakrament małżeństwa, a nie wiedzą nic o wierze. Wielu księży odmawia i w ten sposób nie mają możliwości przeprowadzenia choćby preewangelizacyjnej rozmowy. Podobna sytuacja ma miejsce z pogrzebami. Jeśli ksiądz stwierdzi, że nie można pogrzebać po katolicku, skoro zmarły nie chodził do kościoła, to uważam to za wielki błąd. Kiedy jesteśmy w krematorium, jest sto osób i robimy znak krzyża, choć jedna osoba mnie naśladuje. Wtedy się cieszę” – wyznaje ks. Góra. Przypomina, że połowa pogrzebów w Pradze odbywa się bez żadnej ceremonii.
„Zgadzam się, kiedy Czesi mówią o sobie, że są niereligijni, ale nie zgadzam się, kiedy ktoś odmawia im duchowości. Każdy człowiek nosi w sobie głęboko potrzebę duchowości. Widać to po liczbie sklepików z ezoterycznymi książkami” – mówi polski kapłan i dodaje, że problemem jest to, czy Kościoły chrześcijańskie potrafią do nich dotrzeć.
„Nie umiemy dać odpowiedzi na głód wiary, która by byłą satysfakcjonująca dla Czechów. Ks. Halik przez część konserwatywnych katolików jest odrzucany, a akceptowany w dużym stopniu przez ludzi, którzy nie są w stanie przyjąć, że Chrystus zmartwychwstał. Podziwiają go jako człowieka i nauczyciela, ale nie są w stanie przyjąć prawdy o zmartwychwstaniu. Po drugie uważają, że gdyby przyjęli prawdy wiary to straciliby wolność. Dla wielu Czechów przyjęcie wiary łączy się z utratą wolności. Trudno ich przekonać, że przez przyjęcie Chrystusa zyskuje się prawdziwą wolność, a nie ją traci” – mówi ks. Góra.
W całych Czechach pracuje ok. 200 kapłanów z Polski, z czego 38 w archidiecezji praskiej. Wśród księży obcokrajowców są m. in. Hiszpanie i Włosi.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.