Polskie wojsko kończy zarządzanie głównym portem lotniczym w Afganistanie. W czwartek w Międzynarodowym Porcie Lotniczym w Kabulu polskie Siły Powietrzne przekażą dowodzenie Kabul Afganistan International Airport (KAIA) hiszpańskim siłom powietrznym.
Polscy żołnierze wrócą do kraju 6 października. Zdaniem pułkownika Lesława Dubaja, byłego dowódcy afgańskiego portu lotniczego, korzyści wynikające z polskiej misji w Kabulu są "nie do przecenienia".
Misja grupy KAIA trwała pół roku - od początku kwietnia. Przez ten czas Polska była tzw. grupą dominującą (lead nation). Służbę na lotnisku pełniło 70 polskich żołnierzy. W grupie działali specjaliści różnych dziedzin lotniczej profesji; wspierał ich zespół saperów Wojsk Lądowych, żołnierze Żandarmerii Wojskowej oraz personel medyczny.
Portem lotniczym dowodził płk Lesław Dubaj, na co dzień dowódca 33. Bazy Lotniczej w Powidzu, po nim dowodzenie przejął w lipcu płk Wojciech Pikuła - dowódca 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu.
Jak powiedział w środę PAP płk Dubaj, główna trudność pracy na lotnisku w Kabulu związana jest z faktem, że port lotniczy mieści się na obszarze objętym działaniami wojennymi. Przypomniał, że we wrześniu na lotnisku miał miejsce zamach samobójczy w wyniku którego zginęły dwie osoby.
"To było jedyne takie zdarzenie w czasie naszego dowodzenia. Były jednak także nieudane próby ostrzału rakietowego lotniska, wiele razy otrzymywaliśmy też ostrzeżenia o zagrożeniu związanym z próbą porwania samolotu bądź wdarcia się na lotnisko" - dodał.
Według niego "jest to lotnisko specyficzne - cywilno-wojskowe, użytkowane także przez NATO i korpus afgański. +Polskie+ sześć miesięcy na tym lotnisku były bardzo trudne m.in. ze względu na przeprowadzane w tym okresie reorganizacje i zmiany. Za naszej kadencji miało miejsce m.in. przeniesienie zakwaterowania, sztabu i systemu przeładunku ze strony południowej na północną portu, co utrudniało zarządzanie lotniskiem" - powiedział.
Jak podkreślił płk Dubaj, korzyści wynikające z tego, że Polacy dowodzili lotniskiem w Kabulu są bardzo duże. "Na takim lotnisku i w takiej strefie nasze Siły Powietrzne nigdy nie pracowały. Nasilenie pracy i działanie w standardach międzynarodowych dało naszym żołnierzom niesamowite doświadczenie, które tylko tam można było zdobyć" - ocenił.
Także według rzecznika Sił Powietrznych Marcina Rogusa dowodzenie afgańskim portem lotniczym było kluczowym wydarzeniem w powojennej historii Sił Powietrznych. "Po raz pierwszy, zwarta formacja polskich Sił Powietrznych, prowadziła działania w strefie wojennej. Realizując sojusznicze zobowiązania Siły Powietrzne odpowiadały za funkcjonowanie i kierowanie największym i jednocześnie najważniejszym z militarnego i politycznego punktu widzenia, portem lotniczym w stolicy Afganistanu" - zaznaczył.
Natężenie ruchu na lotnisku w Afganistanie jest podobne do ruchu na lotnisku w Warszawie. Port lotniczy obsługuje około 380 operacji powietrznych dziennie - średnio co 1 minutę odbywał się start lub lądowanie samolotu.
Większy ruch samolotów na lotnisku miał miejsce w okresie przygotowań i samych wyborów prezydenckich w Afganistanie. W tym czasie port obsługiwał ponad 450 operacji powietrznych dziennie. W czasie polskiego dowodzenia obsłużono ponad 56 tys. operacji powietrznych. Odprawiono 73,6 tys. pasażerów oraz przeładowano prawie 38 tys. ton wyposażenia i sprzętu dla sił ISAF w Afganistanie.
Na samym lotnisku znajduje się wiele instytucji i organizacji działających w ramach akcji ISAF. W sumie w porcie lotniczym pracuje ponad 1200 osób ponad 30 narodowości.
"Warunki służby, zasady funkcjonowania, jak również uwarunkowania militarne i polityczne, oraz trudny klimat i środowisko naturalne Afganistanu, z jakimi polscy żołnierze zetknęli się w czasie służby, nie mogą być żadną miarą porównywane do tych, z jakimi mieli do czynienia w kraju" - powiedział mjr Andrzej Materek z KAIA Kabul.
Poza dowództwem portu lotniczego polscy wojskowi kierowali m.in. grupą operacji powietrznych, grupą logistyczną, żandarmerią wojskową i sztabem. Głównie z Polaków składała się też lotniskowa komórka saperów. Polscy żołnierze szkolili też afgańskich kontrolerów lotu i meteorologów.
W Afganistanie służy obecnie ok. 2 tys. polskich żołnierzy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.