Od czwartku każdy może sprawdzić, czy znana mu lub dopiero co poznana osoba jest poszukiwana przez policję - dostępne są już serwisy internetowe zawierające dane prawie 2 tys. osób poszukiwanych przez funkcjonariuszy i ponad 200 zaginionych.
Pod adresami: poszukiwani.policja.pl i zaginieni.policja.pl znajdują się zdjęcia, imiona i nazwiska, a także informacje o pseudonimach, rysopisach, wieku, rodzaju przestępstw, za jakie dana osoba jest poszukiwana. Można też znaleźć tam informacje o samych jednostkach prowadzących poszukiwania.
Podczas oficjalnej prezentacji portali w Komendzie Głównej Policji, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Adam Rapacki powiedział dziennikarzom, że w Polsce 37 tys. osób jest poszukiwanych listami gończymi a 4,7 tys. osób uważa się za zaginione. "Chcielibyśmy, aby docelowo wszyscy poszukiwani znaleźli się na tych listach" - powiedział Rapacki. Wiceszef MSWiA poinformował, że w przyszłości, być może w 2010 r., planowane jest uruchomienie podobnego serwisu internetowego dotyczącego skradzionych przedmiotów.
Komendant główny policji gen. insp. Andrzej Matejuk ma nadzieję, że informacje dotyczące przestępców i osób zaginionych będą napływały do policji nie tylko z Polski, ale także z innych krajów. "Będziemy sprawdzali każdy taki sygnał" - powiedział szef policji.
Informacje zamieszczane w obu serwisach pochodzą z Krajowego Systemu Informacyjnego Policji, ale dotyczą jedynie osób, w przypadku których sąd lub prokuratura wydały zgodę na publikację danych. Raz dziennie mają być aktualizowane i za każdym razem funkcjonariusze wprowadzający nowe informację mają sprawdzać czy jest zgoda na opublikowanie konkretnych danych.
Oba serwisy - jak zapowiadają policjanci - będą sukcesywnie uzupełniane, tak by znalazły się w nich wszystkie osoby poszukiwane listami gończymi (co do których jest zgoda na publikację danych).
Portal internetowy tworzyła firma z Gdańska, całkowity jego koszt obejmujący zakup serwera i oprogramowania wyniósł ponad 109 tys. zł.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.