Popatrz, jak blisko z grochowiska do Wielkiej, wręcz kosmicznej Niewiadomej. Doświadczyłem tego, wiem.
Wszędzie ostatnio dominują tematy Ważne, Wielkie, Aktualne (duże litery dla podkreślenia wagi tychże tematów). Warto jednak na chwilę zejść z wielkiej sceny na ziemię. Taką zwykłą, brunatną, haftowaną zielenią i kolorami jesiennych kwiatów. Każdego dnia idziemy z psem na długi spacer. O tej porze roku raczej wieczorem a nawet o zmroku. Jasna lornetka, mocna latarka, zawsze różaniec, telefon niekoniecznie. Wiosną oczy i słuch przyciągały ptaki. Zmęczyły się latem i pracą nad wykarmieniem dzieci, teraz są mniej widoczne. Bociany i jaskółki odleciały tego roku wcześniej. Ale przecież są sarny i lisy. W zmroku to całe przedstawienie. Błyszczące oczy – jedna para wyżej, zupełnie nieruchoma. Druga para niżej – rozbiegana na wszystkie strony. To mama sarna z podrośniętym sarniątkiem. Na grochowisku. Bo pozostałe po zbiorze ziarna grochu skiełkowały i jest wyborna, jesienna sałatka dla zwierzaków...
I o czym tu pisać – powiesz. Jest o czym. O tym, że takich chwil oddechu, spokoju, nawet sielanki nam potrzeba. I tego, by zobaczyć na drugim końcu grochowiska dwa młode, ale dorodne lisy, które zabawiają się jak kociaki. Sarny ignorują je kompletnie. Widać, że pakt o nieagresji istnieje. Wśród „dzikich” zwierząt. Bo gdy zobaczą zbyt blisko mojego labradora (który wylizuje wszystkie kocięta w domu), to wolą – owe sarny – dostojnie, ale zdecydowanie ukryć się w nadrzecznych zaroślach. Zwierzak przychodzący z cywilizowanego świata nie jest godzien zaufania, nawet poczciwy labrador.
No właśnie, jak to jest z tym cywilizowanym światem? Jest godzien zaufania, czy nie całkiem? Patrząc na politykę – i krajową, i europejską, i światową – czuję się zmuszony powiedzieć, że nasza euroatlantycka cywilizacja nie bardzo godna zaufania. Wiele spraw na płaszczyźnie międzynarodowej (i nie tylko) plącze się wedle reguły „kto kogo przechytrzy”. Tak było już w 1939 roku. Stalin i Hitler. To było piramidalne spiętrzenie strategii przechytrzania. Musiało się zawalić. Ile zła, ruin, śmierci z tego przyszło! A dziś? Pewnie nie wiemy wszystkiego – tak jak wtedy ludzie nie wiedzieli. Dopóki bomby nie spadły na Wieluń. I na całą Europę. Jakiś tam Wieluń – ktoś powie. Wieluń to ikona całej Europy a nawet świata. Bo na drugim końcu tego szaleństwa znalazła się Hiroszima.
Sarny mogą ukryć się w nadrzecznych zaroślach. Człowiek nie. Do bani z taką cywilizacją. Z cywilizacją, o której poeta powiada: „Światu na imię jest pieniądz, żądza, ambicja i mafia” (ks. Paweł Heintsch, Modlitwa wędrowca, rok 1949).
Zatem – budować inną cywilizację? Ale jak? Niejedni próbowali. Na różne sposoby. Byle tylko cywilizacja dobra, prawdy, życia, przyjaźni, radości; cywilizacja Boga i Ewangelii, cywilizacja miłości i Miłości nie sięgały po narzędzia światowe. Bo światu na imię jest pieniądz, żądza, ambicja i mafia. I dlatego niejedna próba budowania nowej cywilizacji padła, bo sięgnięto po światowe narzędzia. Pewnie trzeba wielu, bardzo wielu ludzi, którzy dadzą innym serce. Czasem nic więcej – bo więcej nie mają. Serce, czas, uwagę, uśmiech, pokój... I tęsknotę za Wielką Niewiadomą ziemi i nieba (to znów cytowany wiersz). Popatrz, jak blisko z grochowiska do Wielkiej, wręcz kosmicznej Niewiadomej. Doświadczyłem tego, wiem.
MODLITWA WĘDROWCA
ks. Paweł Heintsch
I skąd, przyjacielu, przyszedłeś
I dokąd idziesz w tęsknocie?
Po co urągasz światu
Burzą słów, których nie mógłby dociec?
Prawda jest zawsze w środku,
Jak cel, w który nigdy nie trafiasz:
Światu na imię jest pieniądz,
Żądza, ambicja i mafia.
Tęsknota za wielkim Nieznanem
w sercach tak gorzko się łamie –
Daj serce ludziom w ofierze,
Bo chleb zamieni się w kamień.
Idziesz i nie wiesz dokąd,
Bo złudnych bogactw nie pragniesz,
Bo wiesz, że są jak ognik
Błądzący nocą po bagnie.
Płomienia w dłonie nie schwytasz,
A w bagnie się pewnie pogrążysz –
Ogromna, bezbrzeżna tęsknota
I tak nie przestanie ci ciążyć...
Więc idź przed siebie pogodny
I ducha niebu polecaj;
I mów modlitwę wędrowców,
Która otuchę roznieca:
Skąd idę – nie wiem,
Lecz wiem, że idę –
Działam, jak muszę,
Jak mówi serce.
Co będzie, zobaczę,
Gdy Bogu zdam sprawę
Z mojej tęsknoty
za Wielką Niewiadomą
ziemi i nieba.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Promieniowanie jest mniejszą przyczyną chorób nowotworowych, niż się sądzi.
Następnym krokiem muszą być dalsze rozmowy z udziałem prezydenta Ukrainy.
Puin w przeszłości zbyt wiele razy kłamał - uważa MSZ Ukrainy.
... dotyczący jego rozmów z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.
Zostało jeszcze kilka dużych problemów, które "nie do końca" zostały rozstrzygnięte.
Żołnierze zaprezentowali sprzęt wojskowy na wielu piknikach.
Omówiono uwolnienie 1,3 tys. więźniów oraz wizytę Władimira Putina na Alasce.