PO i Nowoczesna chcą odrzucenia w pierwszym czytaniu rządowego projektu, który zakłada powołanie Wojsk Obrony Terytorialnej. MON i PiS przekonują, że WOT znacząco zwiększą potencjał militarny państwa. Kukiz'15, oceniając, że projekt ma wady, opowiedział się za dalszymi pracami nad nim.
Pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony odbyło się w Sejmie w nocy z czwartku na piątek. Jak przypomniał szef MON Antoni Macierewicz zakłada on utworzenie kolejnego rodzaju sił zbrojnych (obok sił lądowych, powietrznych, morskich i specjalnych) - Wojsk Obrony Terytorialnej, wraz z powołaniem ich dowódcy i dowództwa. Dowódca WOT będzie trzecim - obok dowódcy generalnego i operacyjnego - mianowanym przez prezydenta.
Macierewicz zaznaczył, że te kwestie są oczywiste, ale wymagają przypomnienia, "ze względu na zmasowaną, haniebną, kłamliwą akcję propagandową toczoną przeciwko bezpieczeństwu RP, a w szczególności przeciwko rozbudowie sił zbrojnych dzięki wprowadzeniu nowego rodzaju sił zbrojnych". Podkreślił, że nie jest prawdą, że WOT miały być rodzajem pospolitego ruszenia, "prywatnego folwarku" szefa MON lub pełnić inną funkcję niż wzmocnienie wojska.
"Rzecz w tym, że są to z kamienną twarzą wygłaszane kłamstwa przez ludzi, którzy pełnili najwyższe funkcje w systemie obronnym RP i powtarzają z uporem te kłamstwa, dlatego nie sposób ich nazwać inaczej jak tylko świadomym działaniem na szkodę bezpieczeństwa RP" - podkreślił szef MON.
"Powołanie WOT jest odpowiedzią na szereg potrzeb, które szczególnie dramatycznie uzewnętrzniły się na skutek przebiegu wydarzeń ostatnich lat" - powiedział szef MON, wyliczając trwający od 2014 r. konflikt rosyjsko-ukraiński, a także wojnę rosyjsko-gruzińską z 2008 r., podczas której prezydent Lech Kaczyński przemawiał na wiecu w Tbilisi.
Podkreślił, że WOT w żadnej mierze nie będą ani uszczuplały, ani ograniczały działań zmierzających do rozwoju zdolności bojowych i liczebności wojsk operacyjnych. "Przeciwnie zwiększą te możliwości i uzupełnią je tam, gdzie dotychczas były one niewielkie" - zapewnił szef MON.
Minister mówił, że WOT będą zdolne do współdziałania z wojskami operacyjnymi w sytuacji zagrożenia, a także do samodzielnego prowadzenia działań bojowych oraz ratowniczych i podobnych w sytuacjach klęsk żywiołowych, a także do organizowania i prowadzenia samoobrony lokalnej.
WOT mają ponadto być - jak powiedział szef MON - "szkołą wychowania patriotycznego i zaangażowania na rzecz społeczności lokalnych". "Chcemy, żeby WOT taką właśnie funkcje pełniły i wyrażam tutaj zdumienie dlaczego ta funkcja jest tak niesłychanie bolesna dla ludzi, którzy twierdzą, że są opozycją, ale którzy przecież twierdzą, że są posłami RP, że reprezentują interes Polski. Nie rozumiem, dlaczego patriotyzm, dlaczego zaangażowanie na rzecz społeczności lokalnej tak ich boli" - powiedział Macierewicz. Zapowiedział, że w tym zakresie WOT będą szeroko współdziałały z rozwijającymi się organizacjami proobronnymi.
Minister przypomniał, że obecnie formowane są dowództwa trzech brygad wojewódzkich WOT (w Podlaskiem, Lubelskiem i Podkarpackiem) oraz czterech batalionów (w Białymstoku, Siedlcach, Lublinie i Rzeszowie). Jak mówił Macierewicz, do końca 2016 r. stan liczbowy obrony terytorialnej osiągnie co najmniej 3 tys. żołnierzy. W 2017 r. mają powstać kolejne trzy brygady z ok. 18 tys. żołnierzy. W 2019 r. WOT mają liczyć blisko 53 tys. żołnierzy w 17 brygadach i 63 batalionach. Koszty utworzenia i utrzymania WOT w latach 2016-19 MON szacuje na 3,6 mld zł.
Projekt wprowadza nowy rodzaj czynnej służby wojskowej - terytorialną służbę wojskową pełnioną w dwóch formach - rotacyjnej (co najmniej 2 dni w miesiącu) i dyspozycyjnej (równolegle do prowadzenia pracy zawodowej i życia cywilnego). Podstawowe szkolenie nowych żołnierzy mają trwać minimum 16 dni, po których ma następować przysięga. Okres służby przewidziano na od 1 roku do 6 lat z możliwością przedłużenia na kolejne okresy. Żołnierze WOT mają dostawać co miesięczny dodatek za gotowość z tytułu pełnienia służby, podnoszenia kwalifikacji i gotowości do natychmiastowego stawiennictwa - łącznie będzie to ponad 500 zł dla żołnierza i ponad 600 zł dla oficera. Po trzech latach służby mają dostawać pierwszeństwo w powołaniu do służby kandydackiej i zawodowej służby wojskowej.
"Projekt zakłada pierwszeństwo powoływania do terytorialnej służby wojskowej członków organizacji proobronnych i absolwentów profilowanych klas wojskowych" - powiedział Macierewicz. Zaznaczył, że w WOT nie będzie miejsca na partyjność.
Za dalszymi pracami nad projektem opowiedziało się PiS, Kukiz'15 i koło Wolni i Solidarni. Kluby PO i Nowoczesna złożyły wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu (głosowanie w piątek). Przeciw projektowi jest też koło Europejscy Demokraci. PSL skrytykowało projekt i zapowiedziało poprawki.
"Komponent terytorialny to jedyny w miarę szybki, stosunkowo niedrogi, ale co istotne skuteczny rodzaj wojsk znacząco wzmacniający potencjał militarny państwa" - powiedział przewodniczący komisji obrony Michał Jach (PiS).
Cezary Tomczyk (PO) stwierdził, że Macierewicz mówił o kłamstwach ws. WOT, chociaż "z mównicy sejmowej kłamał na temat Mistrali, nie wspominając o Smoleńsku czy broni elektromagnetycznej". Podkreślał, że obrona terytorialna już w Polsce istnieje, poprzedni rząd ją rozbudowywał, a szef MON teraz "chce powołać 50-tys. formację Wojska Polskiego zupełnie wyłączoną z systemu dowodzenia".
Przytoczył też konsultowane z MON opracowanie Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, think tanku, którego szefem był obecny wiceszef MON Tomasz Szatkowski, w którym napisano w nim, że obrona terytorialna może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy wobec działań antyrządowych, a także wzmocnić potencjał policji. Zdaniem Tomczyka daje to możliwość użycia WOT do walki z opozycją np. w czasie demonstracji antyrządowych. "Nie ma zgody na armię PiS. Wojsko musi być polskie" - podkreślił Tomczyk.
Macierewicz odpowiedział, że są to słowa absurdalne, kłamliwe i motywowane złą wolą wobec Polski. Podkreślił, że żołnierzy WOT będzie obowiązywała apolityczność, zaś opracowanie NCSS było konsultowane z MON, ale za czasów PO. Realizacja takiej formuły obrony terytorialnej byłaby skrajnie kompromitująca - ocenił szef MON.
Anna Siarkowska (Kukiz'15) oceniła, że w ostatnich latach wojsko zostało w znacznym stopniu zwyczajnie zniszczone, o czym świadczy miniaturyzacja wojsk operacyjnych, odstąpienie od powszechnego szkolenia wojskowego obywateli i zaburzenie systemu dowodzenia. Oceniła, że podporządkowanie dowódcy WOT bezpośrednio MON jest z jednej strony zrozumiałe ze względu na samodzielność obrony terytorialnej, z drugiej - "razi logiczną niekonsekwencją". Za kuriozalne uznała propozycje wprowadzenia kategorii żołnierzy OT i terytorialnej służby wojskowej.
"Najbardziej razi brak przywrócenia powszechnego przeszkolenia wojskowego. W obliczu wyzwań i trudnej sytuacji geopolitycznej Polski każdy miesiąc kontynuowania haniebnej decyzji poprzedników o zawieszeniu powszechnej służby wojskowej osłabia naszą zdolność do przeprowadzenia skutecznej mobilizacji" - powiedziała Siarkowska.
Oceniła, że projekt ma wprawdzie szereg słabości, ale tworzenia obrony terytorialnej nie można spowalniać. Dlatego - powiedziała Siarkowska - klub Kukiz'15 na tym etapie poprze projekt z nadzieją, że zostanie on poprawiony w czasie dalszych prac.
Adam Cyrański (Nowoczesna) pytał m.in. o wartość bojową żołnierzy, którzy przejdą tylko krótkie przeszkolenie. "Czy ma to doprowadzić do tego, że żołnierze ci będą przeznaczeni do likwidacji przez potencjalnego przeciwnika (...) Klub Nowoczesna nie zgadza się na przyjęcie tego projektu ustawy, mając obawy, że zmierza on do utworzenia oddziałów kamikadze w razie konfliktu, bądź bojówek zbrojnych przeciwko własnym obywatelom w czasie pokoju" - powiedział Cyrański. Mirosław Suchoń (Nowoczesna) dodał, że wypowiedzi szefa MON o użyciu WOT przeciwko specnazowi są niepoważne i nieodpowiedzialne.
Paweł Bejda z PSL zwrócił m.in. uwagę, że żołnierze WOT będą otrzymywali pieniądze od MON i spytał, czy nie jest to próba kupienia 35 tys. głosów wyborczych przez obecnie rządzących. "Jeżeli nie, to udowodnijcie to i dajcie takie samo uposażenie strażakom ochotnikom" - apelował Bejda. Zapowiedział, że jego klub złoży dwie poprawki do projektu - żeby WOT nie mogły zostać użyte przeciwko polskim obywatelom i żeby podporządkować je - jak pozostałe rodzaje sił zbrojnych w czasie pokoju - dowódcy generalnemu.
Stefan Niesiołowski z koła Europejscy Demokraci, zwracając się do Macierewicza, stwierdził, że projekt budzi obawy, bo "na ogół źle się kończyło, jak jakiś tego rodzaju polityk, nie do końca obliczalny, miał jeszcze własną armię pod swoją kontrolą".
Macierewicz, odpowiadając posłom, wskazywał też, że w strukturze wojska istnieje obrona terytorialna, ale - podkreślał - dotyczy ona żołnierzy zawodowych, a nie ochotników. Odniósł się też do zarzutów jakoby narażał niedostatecznie wyszkolonych żołnierzy na kontakt ze specnazem.
"Albo ktoś nie rozumie, albo ktoś nie chce wiedzieć, co się dookoła Polski dzieje, albo po prostu bezczelnie kłamie. Obecna forma agresji jaką przyjęła Federacja Rosyjska zaczyna się od ataku specnazu w postaci tzw. zielonych ludzików (...) który to atak nakierowany jest nie na jednostki operacyjne, ale te miejsca, gdzie jednostki operacyjne nie występują" - powiedział.
Jak podkreślał, albo przeciwstawimy się zagrożeniom dobrze wyszkolonymi, dobrze wyposażonymi, zakorzenionymi w społeczności lokalnej ludźmi, albo będziemy wobec hybrydowych działań bezradni i zdani na taki sam atak jak np. Ukraińcy.
"Jeśli chodzi o powtarzane nieustanie bzdury na temat szczególnego typu wojsk, odrębności ich, wyjęciu ze struktury organizacyjnej armii polskiej, powtarzam raz jeszcze - wojska obrony terytorialnej będą normalną częścią struktury armii Rzeczpospolitej Polskiej, podległej ministrowi obrony na tych samych zasadach, na których podlegli są wszyscy pozostali żołnierze i wszyscy dowódcy rodzajów sił zbrojnych" - podkreślił szef MON.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.