Kubańska emigracja w USA widzi w odejściu Fidela Castro zapowiedź rozpoczynającej się "epoki po Castro". Francisco Hernandez, prezes wpływowej Narodowej Fundacji Kubańsko-Amerykańskiej w USA zadeklarował w sobotę gotowość udziału opozycji w reformowaniu Kuby.
"Naród kubański, reprezentowany przez emigrantów, zwłaszcza swym rzeczywistym i znaczącym udziałem w reformach gospodarczych i kształtowaniu polityki społecznej, pragnie doprowadzić do rozkwitu kubańskiej gospodarki" - oświadczył Hernandez w wypowiedzi dla agencji EFE.
Wskazał też na możliwości inwestycyjne znacznego kapitału zgromadzonego w rękach kubańskich emigrantów w USA.
Uważa on, że ze względu na swój potencjał ekonomiczny kubańska emigracja może odegrać znaczącą rolę w "epoce po Castro".
Część kubańskich organizacji emigracyjnych działających na terenie Stanów Zjednoczonych - komentuje EFE - jest gotowa włączyć się do rekonstrukcji gospodarki na wyspie i pozytywnie ocenia w tym kontekście przywrócenie stosunków dyplomatycznych między USA i Kubą. Przedstawiciele tych organizacji są także gotowi partycypować w rozmowach prowadzonych od 2014 roku między Waszyngtonem a Hawaną.
Również dla profesor socjologii Uniwersytetu Międzynarodowego na Florydzie, Kubanki Marfeli Perez-Stable, wielki kapitał amerykański, a także kubański zgromadzony w USA ma do odegrania "wielką rolę" na Kubie.
Według Ninoski Perez, która stoi na czele Rady Wolności Kuby działającej w USA, "rola, jaką ma do odegrania okresie transformacji emigracja kubańska, powinna być podobna do roli samych Kubańczyków na wyspie".
Znana polityk, członkini Kongresu USA, pochodząca z rodziny kubańsko-amerykańskiej, Ileana Ros-Lehtinen, tak skwitowała śmierć Fidela Castro: "Tyran nie żyje i w komunistycznym bastionie na półkuli zachodniej może nastąpić nowy początek".
Opozycja wewnętrzna pojawiła się na Kubie niemal nazajutrz po zwycięstwie rewolucji partyzanckiej Fidela Castro w 1959 roku i od początku była piętnowana przez władze jako "elementy kontrrewolucyjne" i "najemnicy" (w nawiązaniu do zorganizowanego przez Amerykanów i zakończonego niepowodzeniem desantu 1500 "kubańskich najemników" w kwietniu 1961 roku w Zatoce Świń na Kubie).
Wielu spośród działaczy opozycji spędziło lata w więzieniach. Najbardziej znana jest "Grupa 75", którzy w 2003 roku zostali skazani na kary do 28 lat więzienia pod zarzutem konspirowania w zmowie z USA przeciwko niepodległości państwa kubańskiego.
Za rządów Raula Castro, w latach 2010-2011 zwolniono - nie bez dyskretnego wstawiennictwa Kościoła katolickiego i dyplomacji watykańskiej, która utorowała drogę do przywrócenia stosunków kubańsko-amerykańskich - większość więźniów politycznych, co stanowiło spełnienie jednego z głównych postulatów ruchu dysydenckiego.
Środowiska emigracji politycznej odniosły się do tego "gestu" władzy krytycznie, ponieważ większości zwolnień towarzyszył warunek, że zwalniany opuści Kubę.
Po rezygnacji Fidela Castro z udziału we władzy większość liderów opozycji kubańskiej uznała, że głównym ich zadaniem powinno być działanie na rzecz przyspieszenia demokratycznej transformacji.
Słynna kubańska opozycjonistka Yoani Sanchez, autorka bloga internetowego "Pokolenie Y", którą "Time" umieścił na liście 100 najbardziej wpływowych osobistości świata, a oficjalna rządowa propaganda kubańska nazywa "cyberzdrajczynią", wyraża poglądy większości młodego pokolenia Kubańczyków.
W obszernym wywiadzie dla PAP z maja 2013 roku Yoani Sanchez porównując sytuację z pierwszych lat po obaleniu krwawej dyktatury Fulgencio Batisty, kiedy najwybitniejsi kubańscy intelektualiści i twórcy powracali z emigracji politycznej na Kubę, aby po kilku latach znów ją z rozczarowaniem opuścić, powiedziała: "Dziś nie ma już fanatyków rewolucji wśród młodzieży. Jest raczej apatyczna. A castryzm potrzebował bojowników".
Pytana, co wybraliby Kubańczycy, gdyby w końcu doszło do wolnych wyborów, Sanchez powiedziała:
"Nie będzie to wybór między socjalizmem a kapitalizmem. Społeczeństwo kubańskie jest dobrze uformowane, przygotowane do dokonywania zasadniczych wyborów i sądzę, że dokona właściwego. Obserwowaliśmy wiele transformacji, jak polska, czeska, czy też hiszpańska po upadku dyktatury Franco. Dlatego potrafimy dostrzec ich jasne i ciemne strony.
Yoani Sanchez opowiedziała się za utrzymaniem ważnych zdobyczy społecznych ostatniego półwiecza na Kubie. "Mam nadzieję - powiedziała - że mój kraj dokona wyboru systemu, w którym każda osoba będzie miała takie same możliwości zdobycia przynajmniej podstawowego wykształcenia i dostęp do ochrony zdrowia. Oczywiście, powinna istnieć również prywatna służba zdrowia i edukacja. Chodzi mi o to, by powstał na Kubie system chroniący podstawowe prawa człowieka, ale żeby ta ochrona nie stała się klatką. Jak nazwać ten system? Nie wiem" - dodała.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.