Agnieszka Holland pokazała w niedzielę na międzynarodowym festiwalu filmów Berlinale swój najnowszy film "Pokot", ubiegający się w konkursie głównym o Złotego Niedźwiedzia. Na spotkaniu z prasą reżyserka broniła się przed zarzutami, że nawołuje do zabijania.
"Gdy zaczynaliśmy prace nad filmem, nie chcieliśmy zbawiać świata" - mówiła Holland na konferencji prasowej po pokazie w Pałacu Festiwalowym przy Placu Poczdamskim w Berlinie. "W międzyczasie rzeczywistość wokół nas zaczęła jednak strasznie galopować i bardzo dużo złych rzeczy, które w filmie reprezentują myśliwi (...) - ten świat narcystycznych mężczyzn, myśliwych, wszedł do mainstreamu i zaczął decydować o losach świata" - tłumaczyła reżyserka, dodając, że Borys Szyc gra w filmie "złego człowieka, który swoje narcystyczne ego syci porożami zwierząt". "To naprawdę nie jest nasza wina, że 'Pokot' stał się naraz filmem politycznym. I nagle wychodzi, że my namawiamy, żeby jakichś ministrów rozwalać. Nie. My chcemy po prostu pokazać pewien rodzaj wrażliwości i pewien rodzaj zmiany, bo świat się zmienia, zmienia się na gorsze, ale zmienia się też na lepsze" - wyjaśniła Holland. "Filmy, szczególnie jeżeli nie są filmami propagandowymi, ale starają się być sztuką, nie są instrukcją obsługi" - zapewniła. "Nie mówimy 'zabijajcie'" - dodała.
Pisarka Olga Tokarczuk, której powieść "Prowadź swój pług przez kości umarłych" była podstawą scenariusza, dodała: "Sztuka zawsze miała za zadanie poszerzać nasze granice, prowokować, stawiać takie pytania, które jeszcze nie przychodzą nam do głowy. Ja osobiście uważam, że nikogo nie można zabić za karę ani z żadnego innego powodu".
Pytana przez dziennikarzy o związki z pokazanym wcześniej filmem węgierskim "On Body and Soul", poruszającym też problem wrażliwości wobec zwierząt, Holland powiedziała: "Może to sygnał, znak, że pewien rodzaj wrażliwości, pewien rodzaj metafory jest na czasie. Film węgierski jest też filmem z Europy postkomunistycznej, a teraz Europy, która zaczyna przyjmować pewną wersję bardziej autorytarną polityki i demokracji". Holland podkreśliła, że wrażliwość na cierpienia najsłabszych znalazła się w poważnym konflikcie, który stał się polityczny, z "zupełnie inną mentalnością" - "z mentalnością tych, którzy chcą podporządkować sobie wszystko to, co jest słabsze - przyrodę, zwierzęta, kobiety, gejów, niepełnosprawnych". "Te dwie wrażliwości ze sobą walczą. W naszym filmie zaistniał ten rodzaj sporu podstawowego. Robiliśmy ten film cztery lata, świat się zmienił i wszystko zrobiło się naraz polityczne" - kontynuowała reżyserka. Odnosząc się do spraw warsztatowych, Holland wskazała na wyzwanie "stylistyczno-rzemieślnicze", jakim był ten film, charakteryzujący się "brakiem zdefiniowanego gatunku". Jak dodała, "Pokot" to "anarchistyczno-ekologicznie-feministyczny thriller z elementami czarnej komedii".
Odtwórczynią głównej roli w filmie jest Agnieszka Mandat. W filmie, który powstał jako koprodukcja Polski, Niemiec, Czech, Szwecji i Słowacji, zagrali także: Jakub Gierszał, Patrycja Volny, Miroslav Krobot, Tomasz Kot, Andrzej Grabowski, Katarzyna Herman, Marcin Bosak, Andrzej Konopka, Sebastian Pawlak i Katarzyna Skarżanka.
67. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie rozpoczął się w czwartek i potrwa do 19 lutego. "Pokot" jest jednym z 18 filmów biorących udział w konkursie głównym Berlinale. Zdobywców Złotych i Srebrnych Niedźwiedzi poznamy w sobotę, 18 lutego.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.