Premier Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała w poniedziałek, że planuje, aby drugie referendum ws. niepodległości Szkocji odbyło się na jesieni 2018 roku lub wiosną 2019 roku. Projekt ustawy w tej sprawie trafi do szkockiego parlamentu w przyszłym tygodniu.
Zdaniem rządu w Londynie drugie referendum podzieliłoby społeczeństwo i zaszkodziło stabilności gospodarczej kraju.
Podczas niespodziewanego wystąpienia w rezydencji Bute House Sturgeon powiedziała, że do głosowania powinno dojść po tym, jak wstępnie ustalone będą główne warunki porozumienia dotyczącego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale przed jego ratyfikacją przez pozostałe państwa członkowskie, co pozwoli na zaplanowanie odpowiednich działań zabezpieczających przyszłość niepodległej Szkocji.
"Od czerwca ubiegłego roku działałam na rzecz porozumienia z Wielką Brytanią, przyjmując, że będziemy musieli opuścić Unię Europejską. Brytyjski rząd nie ruszył się jednak ani o cal w stronę kompromisu" - powiedziała Sturgeon.
Jak dodała, "język partnerstwa (pomiędzy Szkocją a Wielką Brytanią) kompletnie zniknął". "Jeśli Szkocja może być zignorowana w takich sprawach jak ta, możemy zostać zignorowani w każdym innym temacie" - oceniła.
"Szkocja stoi dzisiaj na niezwykle istotnym rozdrożu. (...) Chciałabym, żebyśmy nie znaleźli się w tym miejscu, ale jesteśmy, a stawka jest ogromna" - tłumaczyła premier.
Sturgeon podkreśliła, że jej zdaniem Szkocja "zasługuje na to, aby zdecydować o swojej przyszłości w uczciwy, wolny i demokratyczny sposób". "Chodzi o możliwość podjęcia świadomej decyzji. Gdybym wykluczyła drugie referendum, musiałabym zdecydować, że Szkocja pójdzie drogą +twardego Brexitu+, niezależnie od konsekwencji. To nie powinna być decyzja jednego polityka" - dodała, zapowiadając, że "podejmie kroki, aby Szkoci mieli wybór pomiędzy +twardym Brexitem+ a niepodległością".
W reakcji na te zapowiedzi rzecznik rządu Theresy May ocenił, że drugie referendum ws. niepodległości Szkocji "dzieliłoby ludzi" i "spowodowałoby ogromną niepewność gospodarczą w najgorszym możliwym momencie". Zapytany przez dziennikarzy, nie wykluczył jednak ewentualnej przyszłej zgody na przeprowadzenie drugiego głosowania.
"Niewiele ponad dwa lata temu Szkoci zdecydowanie zagłosowali w referendum - określonym jako +jedno takie wydarzenie na pokolenie+ - za pozostaniem w Wielkiej Brytanii. Jasno widać, że większość nie chce też drugiego referendum" - podkreślił rzecznik premier May.
Jak zaznaczył, "brytyjski rząd będzie negocjował porozumienie z Unią Europejską, biorąc pod uwagę interes wszystkich narodów wchodzących w skład Wielkiej Brytanii". "Pracowaliśmy bardzo blisko z lokalnymi administracjami - słuchając ich propozycji i uznając wiele obszarów, gdzie możemy się porozumieć, takich jak prawa pracownicze, status obywateli Unii Europejskiej w Wielkiej Brytanii oraz kwestie dotyczące zagrożeń związanych z przestępczością i terroryzmem" - dodał.
Wniosek o referendum będzie oparty na zapisach ustawy o ustroju Szkocji (Scotland Act). Procedura musi zostać rozpoczęta przez lokalny szkocki parlament w Holyrood, w którym Szkocka Partia Narodowa i Szkocka Partia Zielonych mają razem większość, a następnie poparta przez obie izby parlamentu w Westminsterze, który z prawnego punktu widzenia miałby jednak prawo weta.
Jeszcze w trakcie przemówienia Sturgeon uruchomiono stronę internetową www.ref.scot, która zbiera poparcie dla drugiego referendum w mediach społecznościowych oraz zawiera podstawowe informacje o planowanym drugim głosowaniu.
Według najnowszych sondaży poparcie dla niepodległości waha się na poziomie 48-50 procent.
Podczas pierwszego referendum niepodległościowego w 2014 roku 55 proc. wyborców zagłosowało za pozostaniem w Wielkiej Brytanii, a 45 proc. wybrało niepodległość.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.