Przywódczyni demokratów Kongresie USA Nancy Pelosi w wywiadzie dla „Washington Post” stwierdziła, że Donald Trump został prezydentem przez (chrześcijan) ewangelikalnych, katolików, przeciwników homomałżeństw („anti-marriage equality”) i obrońców życia („anti-choice”).
Kontekstem tej wypowiedzi jest dyskutowana obecnie w Partii Demokratycznej kwestia, czy reprezentant tej partii może być przeciwnikiem aborcji. Padły wypowiedzi, wedle których aborcja jest prawem niepodważalnym i w ogóle nie może być dyskusji nad tym, czy polityk Partii Demokratycznej może być obrońca życia czy nie.
Pelosi uważa, że takie właśnie podejście zraziło w kampanii prezydenckiej wyborców ewangelikalnych, katolickich i obrońców życia. Nie jest to więc z jej strony zmiana frontu i poparcie dla rozwiązań chroniących życie nienarodzonych oraz rodzinę i małżeństwo. Pelosi pozostaje proaborcyjna. Dopuszcza jednak obecność w jej partii polityków pro life po to, by przyciągnąć część elektoratu, któremu zależy na obronie życia i rodziny.
Jednak, jak zauważyli komentatorzy, Pelosi, która teraz krytykuje rugowanie demokratów o przekonaniach pro life, sama przyczyniła się do tego w poprzedniej kadencji. Wywierała bowiem na nich presję, by głosowali za reformą systemu ochrony zdrowia (Obamacare), która zakładała, że finansowanie aborcji ze środków publicznych.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.