Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko zaprzeczył pogłoskom o rzekomych ustaleniach ze swym rywalem w nadchodzących wyborach prezydenckich Wiktorem Janukowyczem, według których w razie przegranej Juszczenko miałby objąć stanowisko szefa rządu.
"Chcę powiedzieć jasno: nie będę premierem. Nie będę nim, bo będę prezydentem" - oświadczył szef państwa w telewizyjnym show politycznym, nadanym w poniedziałek wieczorem w stacji ICTV.
Niektórzy ukraińscy komentatorzy utrzymują, że Juszczenko zdaje sobie sprawę z nikłych szans na reelekcję, w związku z czym porozumiał się z Janukowyczem, iż w razie jego wygranej w styczniowych wyborach otrzyma od niego tekę premiera.
"Jestem Ukraińcem, a nie chachłem (pogardliwe określenie Ukraińców - PAP). Nie będę uczestniczyć w intrygach z siłami, które nie działają na rzecz Ukrainy" - podkreślił urzędujący prezydent.
Zaznaczył jednocześnie, że ewentualna porażka wyborcza nie będzie dla niego tragedią. "Moja rodzina na pewno się z tego ucieszy" - powiedział.
Twierdzenia ekspertów o możliwym porozumieniu Juszczenki z Janukowyczem, który uważany jest za kandydata prorosyjskiego, są wynikiem kampanii obecnego prezydenta, w której skupia się on na walce z kandydującą w wyborach obecną premier Julią Tymoszenko.
Tymczasem według ostatnich sondaży poparcie dla Juszczenki wynosi dziś ok. 4 procent. Faworytem rankingów jest Janukowycz, który może liczyć nawet na ok. 30 proc. głosów. Na drugim miejscu znajduje się Tymoszenko, na którą chce obecnie głosować niecałe 15 proc. wyborców.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.