Były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapewnił w czwartek przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że jego działania ws. ustawy hazardowej były zawsze zgodne z prawem i podyktowane troską o publiczne pieniądze. Zaprzeczył, by lobbował w interesie branży hazardowej. Uważa też, że b. szef CBA Mariusz Kamiński manipulował informacjami, by go zaatakować.
Powiedział też, że na kolejnym spotkaniu z wiceministrem Kapicą - na przełomie sierpnia i września 2008 r. - rozmawiał nt. rozszerzenia katalogu gier objętych dopłatami. "Rozmawiałem z ministrem Kapicą jako szef komisji finansów publicznych, prosząc go o uzasadnienia dla tego pomysłu" - powiedział.
Po raz kolejny Chlebowski spotkał się z Kapicą w listopadzie 2008 r. i jak - zaznaczył - rozmawiali o pomyśle obniżenia podatku dla wideoloterii. Chlebowski był temu przeciwny. "Gdyby weszła w życie ulga na wideoloterie, to w każdym punkcie, gdzie przyjmowane są zakłady totolotka, można postawić maszynę hazardową, na której można prowadzić takie same gry, jak w salonie czy kasynie, bez żadnych ograniczeń" - powiedział.
Poseł powiedział również, że zupełnie inny charakter miały jego rozmowy z Kapicą, dot. firmy Golden Play (firma hazardowa związana z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem) i Filomtechniki (firmy hazardowej związanej z Janem Koskiem).
Z zeznań wiceministra finansów Jacka Kapicy przed hazardową komisją śledczą wynika, że 16 lipca 2008 r. spotkał się z Chlebowskim ws. wrocławskiej firmy Golden Play; firma ta starała się o przedłużenie zezwolenia na prowadzenie działalności, z czym miała problemy w związku z tym, że w Krajowym Centrum Informacji Kryminalnych są informacje dotyczące postępowań karnych prowadzonych wobec udziałowców oraz członków tej spółki. Minister finansów odmówił firmie przedłużenia dotychczasowych pozwoleń. Jednak w marcu 2009 r. Sąd Administracyjny rozstrzygnął kwestię na korzyść spółki.
"Jeżeli otrzymuję informację, że dane postępowanie administracyjne może w konsekwencji źle skończyć się dla budżetu państwa, to mam obowiązek pytać tylko po to, żeby ewentualnie ustrzec budżet przed potencjalnymi stratami. Tak, zasygnalizowałem ministrowi finansów niebezpieczeństwo uznając, że może to w przyszłości kosztować budżet państwa" - powiedział Chlebowski.
Dodał, że minister finansów wydał negatywną opinię dla Golden Play i po kilku miesiącach przegrał przed wojewódzkim sądem administracyjnym i "Skarb Państwa zwraca kilkanaście tysięcy zł odszkodowania". "Przecież to są publiczne pieniądze, pieniądze podatników. To, z czym nie możemy sobie poradzić, to z błędnymi decyzjami urzędników, których też trzeba usprawiedliwiać, bo oni też często działają w gąszczu skomplikowanych przepisów" - mówił Chlebowski.
Chlebowski był też pytany o jego słowa: "prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek", jakie pojawiają się w stenogramach podsłuchów z jego rozmowy z Sobiesiakiem 20 lipca 2008 roku. Posłanka PiS Beata Kempa zwracała uwagę, że trzy dni wcześniej, w czwartek 17 lipca, odbywały się obrady komitetu stałego Rady Ministrów, podczas których wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld zgłosił uwagi do projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych.
Chlebowski oświadczył, że nie jest w stanie powiedzieć, o jaką wojnę chodziło. "Nie jestem w stanie przypomnieć sobie szczegółów rozmów, co do których nie przywiązywałem wagi, tym bardziej, że te rozmowy nie rodziły żadnych konsekwencji, nie rodziły podejmowanych przeze mnie żadnych działań" - tłumaczył polityk.
Przypominając dzień 1 października ub.r., gdy "Rzeczpospolita" opublikowała artykuł o tzw. aferze hazardowej, powiedział, że w ciągu kilku godzin z "człowieka, który uczciwie żył i pracował", stał się lobbystą podejrzanym w aferze hazardowej. "Przeżyłem szok" - mówił Chlebowski. Ale - jak dodał - nie miał pojęcia, co czeka go dalej. Według niego "rozpętano gigantyczną polityczną nagonkę", której celem był atak na niego i Platformę Obywatelską.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.