Były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapewnił w czwartek przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że jego działania ws. ustawy hazardowej były zawsze zgodne z prawem i podyktowane troską o publiczne pieniądze. Zaprzeczył, by lobbował w interesie branży hazardowej. Uważa też, że b. szef CBA Mariusz Kamiński manipulował informacjami, by go zaatakować.
Następnie - relacjonował Chlebowski - przedstawił swoją propozycję dotyczącą podniesienia opodatkowania automatów o niskich wygranych i zrezygnowania ze stosowania dopłat; przedstawił też swoje zastrzeżenia dotyczące obniżenia opodatkowania wideoloterii.
"Premier pytał mnie, czy formułowałem jakieś wnioski, czy naciskałem na ministra finansów, czy i jak często się z nim kontaktowałem ws. tej ustawy. Ja panu premierowi przedstawiłem ten harmonogram, który niewiele różnił się od tego, co dziś powiedziałem, że po pierwsze były to bardzo rzadkie kontakty, że po drugie nigdy z nikim na temat ustawy poza ministrami Kapicą i Rostowskim nie rozmawiałem, po trzecie powiedziałem wyraźnie, że nigdy nie wywierałem żadnych nacisków na któregokolwiek z jego ministrów" - opowiadał Chlebowski. Zaznaczył, że premier pytał o te kwestie bardzo szczegółowo, dlatego spotkanie trwało dość długo - może dłużej niż 2 godziny.
Polityk podkreślił, że idąc na spotkanie nie znał tematu rozmowy; dodał, że przebieg spotkania nie był dla niego niezwykły, bo zdarzały się już spotkania, na których premier prosił o wyjaśnienia ws. jakiegoś projektu. "Takich spotkań u pana premiera było naprawdę wiele. Każda ustawa, która budziła kontrowersje, jakieś uwagi, czy była przedmiotem troski pana premiera, powodowała jego prośbę o spotkanie" - mówił. Pytany czy Tusk tłumaczył swoje zainteresowanie pracami nad zmianami w ustawie hazardowej, powiedział, że nie.
Mówiąc o spotkaniu z wiceministrem Kapicą, które odbyło się dzień później w Sejmie, tłumaczył, że zainicjował je w związku z wcześniejszą rozmową z szefem rządu. "Kiedy rozmawiałem z premierem dzień wcześniej wyczułem, że pan premier jest zainteresowany tym tematem i dla mnie było czymś naturalnym, żeby jak najszybciej porozmawiać z gospodarzem tej ustawy" - tłumaczył.
Podkreślił, że notatka Kapicy relacjonująca ich spotkanie z 27 sierpnia 2009 r. jest w całości prawdziwa. Polityk zaznaczył, że na spotkaniu tym pytał wiceministra, dlaczego tak długo trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej. "Przyznam się szczerze, że po rozmowie z panem premierem sam się zaniepokoiłem tym, że tej ustawy nie ma nawet na posiedzeniu Rady Ministrów" - mówił.
Chlebowski poinformował też w trakcie przesłuchania, że kilka dni temu zadzwonił do niego Ryszard Sobiesiak z wiadomością, że zeznawał w prokuraturze. Mówił, że była to jego jedyna rozmowa telefoniczna, jaką odbył z Sobiesiakiem po 1 października 2009 - kiedy wybuchła tzw. afera hazardowa. Dodał, że był zdumiony, kiedy biznesmen zadzwonił do niego, a w pierwszej chwili nawet wystraszony.
Chlebowski pytany wprost, czy była afera hazardowa, odpowiedział, że nie. Jak podkreślił, należy zwrócić uwagę na ustawę, którą Sejm uchwalił w listopadzie 2009 roku. Zwrócił uwagę, że nie ma w niej dopłat do automatów do gier, są podwyższone podatki oraz zlikwidowano wideoloterie.
Poinformował też o pierwszym spotkaniu z kierownictwem MF w sprawach przepisów dot. hazardu. Jak mówił jeszcze w 2008 r. - w maju - zorganizował spotkanie z ministrem finansów Jackiem Rostowskim i wiceministrem Kapicą dotyczące liberalizacji przepisów o lokalizacji kasyn i salonów gier. Według Chlebowskiego planowano, że decyzję o lokalizacji będzie podejmował nie minister finansów, a wójtowie, burmistrzowie i prezydenci. Podkreślił, że powiedział im, iż jest to zły i niebezpieczny pomysł, bo może doprowadzić do wzrostu przestępczości, a państwo może stracić kontrolę nad hazardem.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.