Były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski zapewnił w czwartek przed komisją śledczą badającą tzw. aferę hazardową, że jego działania ws. ustawy hazardowej były zawsze zgodne z prawem i podyktowane troską o publiczne pieniądze. Zaprzeczył, by lobbował w interesie branży hazardowej. Uważa też, że b. szef CBA Mariusz Kamiński manipulował informacjami, by go zaatakować.
Przypominał też swoją konferencję prasową zaraz po ujawnieniu afery, na której tłumaczył się z zaangażowania w prace nad ustawą hazardową. "Szkoda, że z tej konferencji w świadomości opinii publicznej przebił się tylko jeden gest: zdenerwowany, poniesiony emocjami przewodniczący Chlebowski ociera pot ze swojego czoła; żałuję, że z tej konferencji nie przebiła się żadna merytoryczna treść" - mówił.
Ubolewał ponadto, że tylko raz wyemitowano w jednej ze stacji telewizyjnych wypowiedź Jana Koska, w której ten, zapytany, czy coś załatwiał z Chlebowskim, odpowiedział, że "tylko ktoś, kto nie zna przewodniczącego Chlebowskiego może mu zarzucić, że można z nim coś załatwić; ja go znam - z nim się nigdy nic nie udało załatwić".
Chlebowski stwierdził, że nigdy nie nadużywał mandatu. "Nigdy nie nadużywałem swoich poselskich uprawnień" - dodał. Jak zaznaczył, w czasie, gdy był posłem i wówczas, gdy przez dwa lata szefem komisji finansów publicznych, odbył "setki, a nawet tysiące spotkań z przedstawicielami różnych środowisk, grup społecznych, zawodowych i indywidualnymi ludźmi". Dodał, że odbył też tysiące rozmów telefonicznych z firmami i przedsiębiorcami, zgłębiał wiedzę dot. różnych branż gospodarki. "Tak traktowałem swoje poselskie obowiązki w trosce o dobro wspólne" - powiedział.
Chlebowski podczas swojego słowa wstępnego przytaczał obszerne fragmenty analizy CBA, która dotyczyła prac nad zmianami w prawie hazardowym w czasie rządów PiS. Materiał ten w niekorzystnym świetle stawia m.in. wiceszefa PiS Przemysława Gosiewskiego.
Wynika z niego, że nowelizacja ustawy hazardowej przekazana w 2006 r. przez Gosiewskiego do Ministerstwa Finansów była przygotowana przez Totalizator Sportowy. Jednak rozwiązania zawarte w tym projekcie nie były korzystne dla państwowego monopolisty, ale dla prywatnej firmy Gtech, która z nim współpracowała. Dokument kwestionowany jest przez Mariusza Kamińskiego, który kierował Biurem w czasie, gdy materiał ten powstawał. Według niego, nie jest to nawet analiza, ale zestawienie doniesień medialnych.
Chlebowski pytał, dlaczego w tym czasie CBA nie założyło żadnych podsłuchów, mimo że w tle pojawiały się gigantyczne pieniądze. Pytał, czy ówczesny szef Biura był "ochroniarzem osób i działań opisanych w tej analizie".
Zachęcał, by na dwóch szalach postawić dwa raporty CBA - ten, którego fragmenty przytoczył, oraz ten opisujący jego rozmowy z biznesmenami z branży hazardowej. Ocenił, że raport dotyczący jego osoby zawiera zmanipulowane podsłuchy, w którym - jak oświadczył - Kamiński ucieka się do kłamstwa. Z kolei druga analiza - jego zdaniem - pokazuje konkretne podejmowane działania.
Powiedział, że nie przypomina sobie, by znał córkę Sobiesiaka Magdalenę. "Widziałem jej CV jako osoby wykształconej, ale nie znam bliżej córki pana Sobiesiaka" - dodał. Przyznał, że parę miesięcy temu Sobiesiak rozmawiał z nim o ewentualnej pracy dla córki i stąd otrzymał jej CV. Jednak - jak zapewnił - "nigdy w tej sprawie nie podjął żadnych działań".
Chlebowski powiedział też, że Sobiesiaka znają również politycy Lewicy, którzy - według niego - grają z nim w golfa, jak także politycy PiS. "Nawet są tacy politycy z kierownictwa Prawa i Sprawiedliwość, którzy pracowali u pana Sobiesiaka. (...) Dla mnie to nie jest coś dziwnego, coś naprawdę nadzwyczajnego. Nie potępiam polityków ani Lewicy, ani polityków PiS-u, którzy znają Ryszarda Sobiesiaka. Znam też wielu przyzwoitych ludzi, którzy go znają, bo to jest człowiek, który w środowisku wrocławskim jest osobą znaną. Nie tylko z hazardu. To były piłkarz, były właściciel klubu piłkarskiego" - mówił Chlebowski.
Dopytywany w późniejszej części przesłuchania Chlebowski powiedział, że Sobisiak zna Jerzego Szmajdzińskiego (Lewica) oraz Ryszarda Czarneckiego. Dodał, że według jego wiedzy - jak zastrzegł zasłyszanej - Ryszard Czarnecki był również "pracownikiem" dolnośląskiego biznesmena. W przesłanym PAP oświadczeniu Czarnecki stanowczo zaprzeczył tym informacjom. "Stwierdzam stanowczo, że pan Chlebowski - jeden z głównych bohaterów afery hazardowej - kłamie. Być może sugerując bliskie kontakty, nie tylko swoje, ale i innych polityków z panem Ryszardem Sobiesiakiem, były lider KP PO chce odwrócić uwagę od siebie" - napisał Czarnecki.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.