.... i nie o politykę chodzi. Przynajmniej nie przede wszystkim.
Cztery wydarzenia przykuły moją uwagę w ostatnim roku. Najpierw, jesienią 2016 Wielka Pokuta. Potem, tejże jesieni, Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Wiosną następnego roku z kolei, z kontynuacją późnym latem, poświęcenie Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi. Teraz z kolei Różaniec do Granic. A wszystko to poprzedzone wielkim wydarzeniem, jakim były Światowe Dni Młodzieży. Zastanawiające, prawda?
Nie jestem zwolennikiem tezy, że różne tego rodzaju akcje i akty mogą zastąpić szczere pragnienie pójścia za Jezusem i życia Ewangelią, solidną katechezę, działalność parafii, ruchów i wszystkiego innego. Nie. Myślę że jest wręcz przeciwnie. To ta codzienna, mało medialna działalność Kościoła w Polsce – a wszyscy go tworzymy – doprowadziła do tego, że doszło do owych czterech wielkich wydarzeń (ŚDM jako wydarzenie zapowiedziane dużo wcześniej, które mieliśmy po prostu dobrze przygotować tu bym pominął). Ale by do nich doszło musiało chyba stać się jeszcze coś więcej.
Myślę, że tym czymś było zauważenie przez wielu z nas, jak bardzo potrzebna jest nam opieka z nieba. Nie tylko w wymiarze osobistym, rodzinnym, jakichś innych wspólnot, ale także gdy chodzi o cały nasz kraj. Dotąd chyba jednak uważaliśmy, że na pomyślność, dostatek i bezpieczeństwo możemy zapracować sobie sami. Korzystając też z pomocy Unii i NATO. Teraz, pewnie także wskutek zawirowań geopolitycznych, wielu z nas zaczyna zauważać, że sami nie damy radę. Że sami to możemy zbudować najwyżej wieżę Babel, ale nie bezpieczne, sprawiedliwe i w miarę spokojne państwo.
Wiem, że Boże wyroki są niezbadane. Ale lepiej się czuję gdy wiem, że nie tylko nade mną i moimi bliskim, ale i nad moją ojczyzną dobry Pan Bóg czuwa. I gdy wiem, że wielu innych też to widzi i w tą opiekę Bogu się oddaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.