Komisja Trójstronna jest podzielona w kwestii przedstawionych przez resort pracy założeń do zmian w systemie emerytalnym. Pracodawcy je krytykują, część związkowców popiera, a część uważa, że powinny być zmodyfikowane. Minister pracy Jolanta Fedak ma jednak nadzieję, że przekona partnerów do swoich racji.
Premier Donald Tusk powiedział w czwartek w TVN CNBC Biznes, że rząd na razie nie będzie rozmawiał "o przesunięciu istotnej części składki do ZUS".
"Musimy zakończyć reformę emerytalną z 1999 r. Proponujemy w niej zmiany, bo po 10 latach jej funkcjonowania okazało się, że założenia twórców reformy się nie sprawdziły. Miała na to wpływ sytuacja wewnętrzna kraju i kryzys gospodarczy" - powiedziała Fedak na posiedzeniu Komisji.
Poinformowała, że do połowy lutego zakończą się konsultacje założeń. Potem ustawa zostanie przygotowana przez Rządowe Centrum Legislacji, a w marcu zajmie się nią rząd. Fedak powiedziała PAP, że jest przekonana, iż "przygotowane przez resort pracy założenia są dobre i korzystne dla przyszłych emerytów.
Według założeń przygotowanych przez resort pracy, osoby przechodzące na emeryturę, po skończeniu 65 lat, mogłyby wybrać pieniądze z OFE i przekazać je do ZUS, na Indywidualne Konto Emerytalne, albo przeznaczyć na wybrany cel, np. wpłacić do banku. Dotyczyłoby to osób, które uzbierają w ZUS kapitał pozwalający na wypłatę świadczenia wynoszącego miesięcznie co najmniej 200 proc. najniższej emerytury. Ci, którzy zbiorą mniejszy kapitał, będą musieli wszystkie pieniądze z OFE przekazać do ZUS, skąd będą otrzymywać, przynajmniej minimalną, dożywotnią emeryturę.
Propozycje resortu zakładają też zmianę wysokości składki emerytalnej, która obecnie trafia do OFE. Zamiast 7,3 proc. trafiałoby tam 3 proc. pensji pracownika. Pozostałe 4,3 proc. dostawałby ZUS (poza 12,29 proc. pensji, które otrzymuje obecnie).
Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan argumentował na posiedzeniu Komisji Trójstronnej, że "propozycje resortu pracy naruszają fundament reformy emerytalnej, czyli rozdział składki między OFE i ZUS". Podkreślił, że "skierowanie większej części składki do ZUS spowoduje, iż na nasze przyszłe emerytury będą musiały płacić nasze dzieci".
"OFE z jednej strony wypracowują zysk dla ubezpieczonych, a z drugiej mają wpływ na podwyżkę emerytur wypłacanych z ZUS. Inwestując pieniądze na giełdzie, fundusze przyczyniają się do rozwoju przedsiębiorstw, do wzrostu płac, od których zależy waloryzacja emerytur ZUS-owskich" - powiedział Mordasewicz.
Również Konfederacja Pracodawców Polskich jest przeciwna pomysłom resortu pracy. Jak powiedziała PAP po posiedzeniu Komisji ekspertka KPP Magdalena Janczewska, "przeniesienie części składki z OFE do ZUS jest de facto powrotem do starego systemu emerytalnego". "Nasze pieniądze nie będą w ZUS pomnażane, a jedynie wykorzystywane do wypłacania bieżących emerytur" - powiedziała.
Janczewska zaznaczyła, że obecny system emerytalny nie jest doskonały, a fundusze ze sobą nie konkurują. "Jednak reforma powinna prowadzić do poprawy efektywności OFE, a nie do ich likwidacji" - dodała. Według Janczewskiej zły jest pomysł umożliwiający wybranie pieniędzy z OFE po ukończeniu 65 roku życia, gdyż "świadomość finansowa Polaków jest nikła i istnieje ryzyko, że zaoszczędzone w trakcie pracy zawodowej pieniądze po prostu przejedzą".
Ekspert NSZZ "Solidarność" Bogdan Kubiak powiedział PAP, że "związek jeszcze zbiera opinie na temat założeń przedstawionych przez resort pracy, ale na pewno chce o nich rozmawiać". "Obawiamy się, że umożliwienie ludziom wybierania pieniędzy z OFE po 65. roku życia z przeznaczeniem ich na dowolny cel, doprowadzi do sytuacji, w której będziemy mieli rzesze ubogich emerytów, którym nie będzie wystarczało pieniędzy np. na leczenie. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że OFE funkcjonują źle, są zbyt drogie i to trzeba zmienić" - wyjaśnił.
"Być może nie trzeba dawać ludziom swobody w dysponowaniu pieniędzmi gromadzonymi przez lata w OFE, a jedynie umożliwić im podjęcie decyzji czy chcą nadal pozostawić swoje oszczędności emerytalne w funduszach czy przekazać je na Indywidualne Konto Emerytalne, gdzie będą zarządzane bezpiecznie, bez ryzyka giełdowego" - powiedziała PAP ekspertka OPZZ Wiesława Taranowska.
Jej zdaniem straszenie przez towarzystwa emerytalne ubezpieczonych tym, że po przeniesieniu części składki z OFE do ZUS i ewentualnym wybraniu zgromadzonych w OFE środków będą żyć w biedzie, jest wmawianiem nieprawdy. "Dziś prawie 50 proc. emerytów żyje ze świadczenia na poziomie ok. 1300 zł i dają sobie radę" - powiedziała.
Czwartkowe posiedzenie komisji przerwał spór o to, czy mogą brać w nim udział i wypowiadać się eksperci reprezentujący towarzystwa emerytalne. Zdaniem obecnego na posiedzeniu Komisji wiceministra pracy Marka Buciora i minister pracy Jolanty Fedak, osoby takie powinny zarejestrować się jako oficjalni lobbyści. Innego zdania byli przedstawiciele pracodawców. Ich zdaniem eksperci organizacji społecznych, biorący udział w pracach KT, nie podlegają ustawie lobbingowej i rejestrować się nie muszą.
Teraz przewodniczący Zespołu Ubezpieczeń KT wystąpi do prezydium Komisji o jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Dopiero potem zespół ponownie zajmie się założeniami zmian w systemie emerytalnym.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.