Premier Donald Tusk zeznał przed komisją śledczą, że b. szef CBA Mariusz Kamiński, informując go o kontaktach biznesmenów z branży hazardowej z politykami PO, nie mówił o przestępstwie. Szef rządu ocenił zachowanie Kamińskiego, jako niestandardowe i zmuszające go do podjęcia nietypowych działań.
W pierwszej części swego czwartkowego przesłuchania przed hazardową komisją śledczą, premier stwierdził, że nie przeszkadza mu sformułowanie "afera hazardowa". Jak dodał rezygnacje Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego z funkcji w partii i rządzie, świadczą o tym, że "mamy do czynienia ze sprawą hazardową".
Jednocześnie premier powiedział, że przekazana mu w sierpniu 2009 r. analiza CBA nie była dla niego dokumentem wiarygodnym. Tusk stwierdził, że od szefa CBA otrzymał informację o charakterze niestandardowym, bo zawierała ona bulwersujące fragmenty, z których mogło wynikać, że Drzewiecki i Chlebowski angażowali się w prace nad nowelą ustawy hazardowej w sposób co najmniej dwuznaczny.
"Z tej analizy, z tego materiału wynikało jednoznacznie, że jest to sposób naganny i budzący wątpliwości" - podkreślił szef rządu. Materiał, który informował o tzw. aferze hazardowej, nazwał osobliwym. Szef rządu zaznaczył, że to, co Kamiński przedstawił mu jako kompromitujące Zbigniewa Chlebowskiego rozmowy o ustawie hazardowej, później okazały się rozmowami na inny temat.
Premier mówił, że fragmenty z podsłuchów rozmów Chlebowskiego z biznesmenem branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem zostały "skomponowane" w materiale CBA. Chodzi o słynny już fragment podsłuchu z rozmowy Sobiesiaka z Chlebowskim, w którym padają słowa "na 90 proc. Rysiu załatwimy". Jak się okazało, wypowiedź ta nie dotyczyła prac nad projektem nowelizacji ustawy hazardowej, a sprawy przedłużenia pozwolenia na działalność jednej firmy hazardowej Sobiesiaka.
"Dlaczego o tym mówię? Jeśli mnie pan pyta, czy dla mnie ten dokument, ta analiza była wiarygodna - odpowiadam: nie. Między innymi dlatego, że zwrócono moją uwagę, pan minister (Jacek) Cichocki zwrócił uwagę, że jest dość oryginalnie skomponowana - to znaczy jest opis interpretacyjny i wybrane fragmenty podsłuchów. Więc był to w tym sensie materiał osobliwy" - powiedział szef rządu.
Premier oświadczył jednocześnie, że Kamiński powiedział mu na spotkaniu 14 sierpnia, że "w tej sprawie nie ma materiałów, które upoważniałyby go do doniesienia do prokuratury". "Więc nie informuje mnie o popełnieniu przestępstwa, tylko informuje mnie o złych zdarzeniach" - powiedział Tusk. Dodał, że gdyby w przekazanym mu przez CBA materiale były informacje wskazujące na działania przestępcze, to zawiadomienie do prokuratury powinien złożyć ówczesny szef tej służby.
"Na podstawie tego materiału w żadnym wypadku ja nie mógłbym sformułować doniesienia do prokuratury; tym bardziej, że na podstawie dużo szerszego materiału jakim dysponowało CBA - bo przecież nie analizy tylko rocznego materiału z podsłuchów etc. - także pan Mariusz Kamiński - o czym świadczą fakty (...) - w lipcu, w czerwcu, pod koniec 2008 r., 14 sierpnia (2009r. - PAP) ani 20 sierpnia nie poszedł z tym do prokuratury" - argumentował szef rządu.
"Jednoznacznie - i było to także potwierdzone moimi i ministra Cichockiego dociekaniami, czy pytaniami do niego (Kamińskiego) - powiedział, że pokazuje mi to, bo oczekuje, żebym ja podjął działania, bo jego działania na tym etapie właściwie się wyczerpują i że nie składa doniesienia do prokuratury, bo nie ma powodów czy znamion przestępstwa takich, które umożliwiłyby mu tę normalną, rutynową drogę" - relacjonował premier spotkanie z Kamińskim (14 sierpnia), w którym uczestniczył także sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki.
Dodał, że Cichocki, odprowadzając Kamińskiego po spotkaniu, dopytywał go jeszcze - co też Cichocki "szybko przekazał" premierowi - "czy to oznacza, że mamy do czynienia z przestępstwem i co w związku z tym CBA ma zamiar zrobić". Jak mówił premier, Kamiński powtórzył Cichockiemu to, co mówił wcześniej na spotkaniu, że będzie wprawdzie prowadzona jeszcze przez CBA analiza prawno-karna, ale na tym etapie nie ma mowy o doniesieniu do prokuratury.
Tusk stwierdził przy tym, że taka analiza prawna-karna, dotycząca zachowania głównych bohaterów tzw. afery hazardowej, nie powstała. "To, co nazwalibyśmy analizą prawno-karną i co otrzymałem wskutek ponaglenia właściwie niewiele ułatwiło mi zadanie" - mówił premier. Według niego, analiza prawno-karna w tej sytuacji oznaczała procedurę i sposób dalszego postępowania jego, jako szefa rządu, oraz CBA w całej sprawie. "Ona tak naprawdę nie powstała" - powiedział.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.