Liban powinien być dla Bliskiego Wschodu wzorem pokojowego współistnienia religii.
Bliski Wschód potrzebuje sprawiedliwego i kompleksowego rozwiązania swych problemów. A Liban, dzięki zgodnemu współistnieniu chrześcijan i muzułmanów, powinien nadal być przykładem i przesłaniem dla regionu i całego świata. Do takich wniosków doszli dziś Ojciec Święty i nowy libański premier, który złożył wizytę w Watykanie. Saad Hariri został przyjęty przez Benedykta XVI, a następnie spotkał się z kardynałem sekretarzem stanu i szefem papieskiej dyplomacji. Papieżowi podziękował za działalność katolickich instytucji oświatowych, medycznych i charytatywnych, które, jak zaznaczył, służą całemu społeczeństwu.
W programie rzymskiej wizyty libańskiego premiera nie przewidziano spotkań z włoskimi politykami. Zdaniem zwierzchnika największej wspólnoty chrześcijańskiej w Libanie, maronickiego patriarchy kard. Nasrallaha Boutrosa Sfeira, szef rządu przybył do Watykanu, by potwierdzić, że Liban nie może istnieć bez chrześcijan. Na pojednawczy charakter wizyty wskazuje też fakt, że w jej przededniu rząd uznał uroczystość zwiastowania za święto narodowe. „Ma ono przypomnieć o wspólnym dziedzictwie chrześcijan i muzułmanów – napisano w komunikacie prasowym. – Islam bowiem czci Maryję i wierzy w dziewicze poczęcie Jezusa. Będzie to zatem święto jedności kulturowej i religijnej, co znajdzie wyraz we wspólnych obchodach o charakterze społecznym, kulturalnym i religijnym” – ogłoszono w Bejrucie.
Saad Hariri ma 40 lat. Jest muzułmaninem, synem zamordowanego w 2005 r. polityka i biznesmena Rafiqa Haririego. W latach 1994-2005 kierował założonym przez ojca potężnym koncernem budowlanym z siedzibą w Arabii Saudyjskiej. We wrześniu ubiegłego roku stanął na czele libańskiego rządu.
Dzień wcześniej w wypadku autobusu szkolnego zginęła 15-latka.
Na liście pierwszy raz pojawił się opiekun osoby starszej i opiekun w domu pomocy społecznej.
Akta sprawy liczą prawie tysiąc tomów i wciąż ma ona charakter rozwojowy.
Dotyczy to m. in przedsiębiorców, lekarzy, inżynierów i nauczycieli.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.