W San Remo zakończył się 60. festiwal piosenki włoskiej. Jubileuszową edycję zdominowały skandale, polemiki, bunt widzów, a nawet wydarzenia społeczne i polityczne. Największą gwiazdą okazała się zaś królowa Jordanii Rania.
Jak zawsze festiwal pobił rekordy oglądalności w telewizji RAI, w czym nie przeszkodziły transmisje z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Każdego wieczoru przed telewizorami zasiadało od 10 do 14 milionów widzów.
To najbardziej od lat dyskutowana, krytykowana i wzbudzająca największe emocje i protesty edycja największej we Włoszech imprezy muzycznej. Wszyscy zgodnie podkreślają, że właśnie muzyki było na niej za mało, mimo zapowiedzi, że z okazji jubileuszu będzie on wielką retrospektywą włoskiej piosenki.
W ciągu pięciu wieczorów na scenie teatru Ariston wydarzyło się niemal wszystko: był striptiz w wykonaniu gwiazdy amerykańskiej burleski Dity von Teese, występ baletu paryskiego kabaretu Moulin Rouge, popis aktorki odzianej niemal w samą gitarę, wywiad z piłkarzem Antonio Cassano oraz wizyta trenera piłkarskiej reprezentacji Włoch Marcello Lippiego.
W sobotni finałowy wieczór doszło zaś do polityczno-socjalnej manifestacji, gdy jeden z nestorów włoskiej telewizji Maurizio Costanzo przyprowadził na scenę troje robotników z fabryki Fiata w Termini Imerese na Sycylii, która ma zostać w przyszłym roku zlikwidowana. Od dawna trwają protesty prawie dwutysięcznej załogi przeciwko tym planom koncernu. Kiedy robotnicy opowiedzieli o swej sytuacji finansowej i groźbie bezrobocia, nieoczekiwanie doszło do politycznego dwugłosu siedzących na widowni ministra rozwoju gospodarczego Claudio Scajoli i jego poprzednika na tym stanowisku, lidera centrolewicowej Partii Demokratycznej Pier Luigiego Bersaniego. Rozmowie dwóch polityków towarzyszyły gwizdy publiczności.
Ale gwizdy, okrzyki i pomruki niezadowolenia wywołał też sam konkurs piosenki. Do kulminacji protestów i buntu widzów, a nawet członków orkiestry doszło w sobotni wieczór, gdy okrzykami "sprzedani" i "hańba" powitano werdykt o wyborze trójki finalistów. Odpadli bowiem faworyci, a do finału weszło między innymi ostro krytykowane i wręcz wyśmiane przez prasę trio: wnuk ostatniego króla Włoch Emanuele Filiberto - piosenkarz Pupo - tenor Luca Canonici. Zaśpiewali oni patriotyczną, patetyczną piosenkę "Italia amore mio", zmiażdżoną przez krytykę.
Ostatecznie wygrała melancholijna piosenka w wykonaniu 19-letniego Valerio Scanu. Patriotyczny utwór tria zajął zaś drugie miejsce.
Wiele pozamuzycznych emocji wywołała piosenka "Verita" ("Prawda") w wykonaniu popularnego piosenkarza o pseudonimie Povia - hymn na cześć życia, którego inspiracją był los Eluany Englaro, która zmarła przed rokiem, gdy po 17 latach w stanie wegetatywnym została jej odłączona aparatura do odżywiania i pojenia.
Duże polemiki wzbudziła sarkastyczna, pełna krytyki pod adresem Włoch piosenka "Na szczęście jest Carla Bruni" w wykonaniu Simone Cristicchiego. To z powodu tego ironicznego utworu żona prezydenta Francji nie przyjęła - według prasy - zaproszenia na festiwal.
Na tle wszystkich tych kontrowersji niekwestionowaną gwiazdą festiwalu pozostanie królowa Jordanii Rania, która przybyła jako nadzwyczajny gość. Była pierwszą monarchinią, obecną na scenie w San Remo. Przyjęta owacją na stojąco wywołała zachwyt publiczności opowiadając o swej pracy charytatywnej i osobistym życiu.
Dała lekcję elegancji, klasy i stylu, których w tym roku w zgodnej opinii komentatorów, było w San Remo za mało.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.